czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 54


*Angie*

Siedziałam w swojej klasie próbując skończyć piosenkę. Męczyłam się ze zwrotkami już od kilku dni lecz nie wymyśliłam wiele. Słowa albo magicznie znikały z mojej głowy albo było ich zbyt wiele. Nie mogę zebrać do kupy swoich emocji i określić co czuję w danym momencie. Czy mogę powiedzieć, że wszystko zaczyna się układać? Jak najbardziej. Jest coraz lepiej. Moje postanowienie jednak było wykonalne i to bez zbędnych trudności. Jeremias… cóż, jeśli mam być szczera od jakiegoś czasu ma wrażenie, że czasami mnie unika a czasami jest tak jak zawsze. Rozmawiamy jakby nigdy nic. Może tylko mi się wydaje. W każdym razie myślę, że mogłoby nam wyjść, gdyby…
-Ah Angie! Znowu to samo! Ogarnij się! – skarciłam się na głos i oparłam głowę i dłonie jednocześnie uderzając łokciami z impetem o klawiaturę. Znowu się rozmarzyłam. Może i wszystko się układało lecz z tyłu głowy wciąż pozostawał strach przed odrzuceniem. W przeciwieństwie do swojej siostrzenicy niestety nie mam szczęścia w miłości. Najpierw German, a teraz Jeremias, który chyba woli mnie mieć jako przyjaciółkę z pracy.
-Wcale nie było źle, nie wiem po co ta złość. – usłyszałam znajomy głos i uniosłam głowę ku wejściu do klasy. O wilku mowa.
-Cześć. – przywitałam go udawanym uśmiechem. – Co cię tu sprowadza?
-Przechodziłem i usłyszałem jak śpiewasz. Ładna piosenka. – odwzajemnił uśmiech. – Szkoda tylko, że taka krótka.
-Proszę, nie dobijaj…
-Co jest? Gdzie ten entuzjazm i szeroki uśmiech co? Gdzie się podziała moja Angie? – podszedł do keyboardu i stanął naprzeciwko mnie. Znowu ten moment. Za dużo słów w głowie.
-Próbuję coś wymyśleć ale nie wychodzi. Coś chyba ostatnio nie mam weny.
-Wena to bajka dla amatorów. Siadasz i piszesz. Jeśli jesteś smutna to masz piosenkę rodem Adele, a jeśli jesteś radosna… - przerwałam mu śmiechem. – Co?
-Jak to jest, że zawsze jesteś w stanie poprawić mi humor, cokolwiek by się nie działo?
Zamilkł na chwilę.
-Czyli z piosenki aka Adele nici? – ponownie się zaśmiałam, a on razem ze mną. – To jeśli chcesz mogę ci pomóc. Nie mam teraz nic do roboty więc jak chcesz?
-Więc, jeśli już masz tą chwilę, to nie pogardzę twoją pomocą. Prawdę mówiąc w tej sytuacji nie pogardzę jakąkolwiek pomocą. – obszedł w koło instrument i stanął tuż obok mnie co wywołało u mnie dreszcze. Starałam się jednak nie ukazywać tego. Wciąż natłok słów. I jak tu pisać?
Jeremias skupił się na nutach i zaczął grać moją kompozycję. Chwilę później dołączył słowa i zaśpiewał cały refren. Stałam wpatrzona w niego zapominając o pracy. Miał niski, melodyjny głos. W pewnym sensie brzmiał trochę znajomo ale zbyłam to. Kiedy skończył odwrócił się w moją stronę przez co nasze oczy się napotkały. Szybko jednak spuściłam wzrok czując, że już pewnie staję się czerwona. Poczułam się jakoś niezręcznie i z tego wszystkiego lekko się zaśmiałam.
-Co jest? – Jeremias był szeroko uśmiechnięty a jego wąsy unosiły się pod nosem. – Zarumieniłaś się.
-Ja? Niee… wydaje ci się. – poprawiła włosy i wsadziłam je za uszy po czym szybko odwróciłam się do klawiszy, żeby szybko przeanalizować tekst i wymyślić coś sensownego zanim znowu się ośmieszę.
-Jak wolisz. – wzruszył ramionami i również skupił swoją uwagę na tekście. –Chyba mam pomysł.
-Słucham sugestii. – ponownie złożył dłonie na klawiaturze i zagrał melodię lecz ze zwrotki.

Si te sientes perdido en ningun lado
Viajando tu mundo del pasado
Si dices mi nombre yo te ire a buscar
Si crees que todo esta olvidado
Que tu cielo azul es tan nublado
Si di ces mi nombre yo te voy a encontrar

Przez cały ten czas patrzyłam na dłonie Jeremiasa fruwające po białych i czarnych plamach co pozwoliło mi nie odfrunąć i skupić się. W końcu znalazłam te słowa i dałam mu znak by nie przerywał gry i dodałam coś od siebie:

Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada de tendra este momento
El Pasado es un recuerdo
Y los sueńos crecen sempre creceran

Następnie razem zaśpiewaliśmy refren. Udało się. Naprawdę się udało.
-Wow, wyszło świetnie. – skomentował Jeremias.
-Muszę przyznać, było dobrze. – byłam lekko spięta. Wciąż musiałam się pilnować.
-„Dobrze”, to naprawdę mało powiedziane. Jesteś niesamowita. – zdjął jedną dłoń z keyboardu i ułożył ją na moim policzku, przez co przeszył mi go dreszcz przyjemności. Jednak wciąż starałam się unikać jego spojrzenia. – Przepraszam. – powrócił do instrumentu.
-Nie, nie masz za co mnie przepraszać. Więc… jak szedł ten tekst? Muszę go zapisać.
Następną godzinę spędziliśmy na doskonaleniu piosenki i usiłowania napisania następnej części. W końcu jednak zaczęła się moja lekcja i musieliśmy „zwinąć warsztat”. Reszta piosenki została dla mnie. Miałam ją skończyć sama w domu. Niestety Jeremias nie wiedział tego co ja. Bez niego tego nie dam rady napisać.
_______________________________________________________
Dziś ztrochę której lecz nie ze względu na moje lenistwo (może to trohę też nie nie o to głównie chodzi), ale o was bo nie chciałam żebyście musieli czekać także - suprajs! :D
Napisałam troszę "romantisz" o Angie i Ger... Jermiasie, aka zapowiedź tego co się będzie dziać (soon xd). /Pala