Opowiadanie cz.45
*Camila*
Już na samą myśl o balu mam ciarki. I w dodatku będzie to
mój pierwszy bal z DJ’em. Trochę szkoda mi Violi. Właściwie nie wiem czemu
chciała iść na imprezę w paczce a nie z Leo… a nie to jednak nieaktualne. Ale
przecież Tomas ją zaprosił więc nie mam pojęcia w czym problem. Na dzisiejszych
zajęciach u Pablo widziałam jak rozmawiali więc raczej się nie pokłócili.
Właściwie to chyba nawet nie zwracali uwagi na Pablo. Gadali i gadali, aż w końcu
przyszedł Antonio aby coś ogłosić i zaczęli słuchać.
-Jak już wiecie za kilka dni w Studiu odbędzie się bal i w
związku z tym mam dla was dwie informacje. – Wszyscy uważnie wsłuchiwali się w
słowa właściciela szkoły. – Po pierwsze na balu będziecie mieli okazję
zaśpiewać. A dokładniej razem z Pablo wybraliśmy dwie pary. Będzie to Leon i
Lara oraz Tomas i Violetta. – W sali jednak nadal była cisza. Jedynie Lara i Leon
przybili sobie piątki. Violetta stała jak wryta. Widać, że nie chciała
powtarzać historii która niedawno miała miejsce. Tomas też był w miarę poważny
chociaż widziałam, że w duchu się cieszył. – Dobrze. A druga informacja ma
związek z terminem balu. Odbędzie się on już za trzy dni! – Tym razem wszyscy
ukazali swój entuzjazm. Niektórzy bili brawa, wiwatowali, a niektóre dziewczyny
zamartwiały się, że nie zdążą kupić sukienki. W końcu to prawdziwy bal. Po
swoich ogłoszeniach Antonio wyszedł a Pablo kontynuował lekcje chociaż było to
prawie niemożliwe bo mimo starań nikt nie mógł się uspokoić. W końcu zadzwonił
dzwonek i wyszliśmy z klasy. Postanowiłam nie kryć swojego entuzjazmu przed DJ’em.
-Jestem strasznie podekscytowana tym balem. Wyobraź sobie
tylko. Ty i ja. W dużej Sali balowej tańczący walca. Czyż to nie romantyczne?
-Cami…
-No co ja głupia pytam? To przecież oczywiste, że tak.
Uwierz mi będzie świetnie. Tylko musimy wybrać dla ciebie garnitur i dla mnie
suknie bo… - Chłopak zamknął mi usta.
-Cami proszę wysłuchaj mnie chociaż raz! – Zdjął rękę z
mojej twarzy. Widząc moją dezorientację zaczął mówić. – Ja nie mogę iść na ten
bal…
-Że co? Czemu? – To było w tamtym momencie najgorsze co mógł
powiedzieć. A ja byłam tak strasznie zadowolona. Pewnie wypadło mu coś ważnego.
-Chodzi o to, że to nie dla mnie.
-Nie rozumiem.
-Ten cały garnitur, poważne tańce włosy na żelu i w ogóle to
nie mój klimat. Wybacz mi ale ja naprawdę nie dam rady.
-Ale DJ proszę.
-Wiem, że byłaś taka szczęśliwa na ten bal i w ogóle ale ja
nie potrafiłem ci tego powiedzieć. Chciałbym z tobą iść ale… sama wiesz…
-Proszę nie rób mi tego. To przecież miał być nasz dzień…
-Wiem Cami. Ale mimo wszystko pamiętaj, że cię kocham.
Przepraszam. – Ucałował mój policzek i wyszedł ze Studia. Czyli jednak na bal
pójdę z Violą. No cóż. Niech będzie…
*Violetta*
Na wiadomość o tym, że będę znowu śpiewać z Tomasem
zamarłam. Co więcej – znowu będę musiała oglądać Leon i Larę razem. Z Tomasem
świetnie się dogaduję ale mimo to jakoś dobry humor nie był mi po tym dany. Na
przerwie po zajęciach zaczepił mnie Tomas. Jak zwykle od razu wiedział co
chodzi mi po głowie.
-Nie przejmuj się Vilu. To tylko jedna piosenka. Zaśpiewamy
i po wszystkim.
-W tym nawet nie ma problemu ale…
-Leon i Lara? Tak?
-Tak. – Przytaknęłam. Dlaczego miałam go oszukiwać. Miał
prawo wiedzieć. To przecież mój przyjaciel.
-Trochę ciężkie co? Pomyśl jak ja się musiałem czuć kiedy
byłaś z Leonem…
-Jeśli to ma być pocieszenie to ci nie wychodzi. –
Odwróciłam się aby iść w stronę drzwi. Tomas jednak zatrzymał mnie i objął moją
twarz swoimi ciepłymi dłońmi.
-Przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć. Chodziło mi o
to, że wiem co czujesz i chcę cię wspierać. Mimo wszystko ja cię nadal kocham i
czasami trudno mi się powstrzymać żeby powiedzieć ci jak bardzo jesteś dla mnie
ważna. – Zamurowało mnie. Ona nadal mnie kochał? Stałam się mieszanką wybuchową
uczuć. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Moje usta były jakby zaszyte
niewidzialną nicią. Jedyne co robiłam to patrzyłam w jego piękne niebieskie
oczy. Piękną chwile przerwało jednak coś co dotknęło mojego ramienia. A raczej
nie coś a ktoś. Była to Cami. Gwałtownie odwróciłam wzrok w kierunku rudowłosej.
Oparła swoją głowę na moim barku i miała jakieś zamyślone spojrzenie.
-Camila? Wszystko gra? – Spytałam przyjaciółki. Jej
zachowanie było martwiące.
-Tak, tak. Wszystko po prostu idealnie. – Powiedziała bez
jakichkolwiek emocji. Wręcz jakby umierała.
-Ale jesteś pewna? Jakoś nie wyglądasz na szczęśliwą z tego
powodu. – Dopytywałam.
-Oj Viola. Teraz mam ci tłumaczyć co to sarkazm? DJ… - Nie
dokończyła. Tej jej zagadki mnie wykańczały. Nawet Tomas patrzył na nią jak na Ufo.
-No co DJ? Wysławiaj się konkretniej.
-DJ powiedział, że nie pójdzie ze mną na bal rozumiesz?
Stwierdził, że to „nie jego klimaty”! Przecież je moim chłopakiem powinien ze
mną iść a nie…!
-Camila spokojniej. – Zareagował Tomas.
-Sam bądź spokojniejszy! – Krzyknęła Cami. – Wszyscy faceci
są tacy sami. No przyznaj się! Ty też chcesz w ostatniej chwili zostawić Violę tak?
Przyznawaj się kłamco! – Tomas miał oczy niczym postaci z anime. W ogóle nie
wiedział o co chodzi. Nawet mnie przeraziło to co wygadywała.
-Cami proszę. Ludzie się patrzą. Przecież możesz iść z nami.
Już wczoraj ci mówiłam.
-No chyba raczej tylko z tobą. Mówię ci on zrobi to samo.
-Niby dlaczego miałbym nie iść? Bardzo się cieszę na ten
bal. – Szatyn w końcu wydusił z siebie jakieś słowa.
-Ehh… przepraszam Tomas. To przez nerwy. Strasznie się
cieszyłam, że pójdę z DJ’em a tu klops.
-Nic się nie stało. – Odparł.
-Nie przejmuj się. Pójdziesz z nami i będziesz się dobrze
bawić, ok? – Tym razem zapytałam ja.
-Niech będzie. Fajnie, że mogę na was liczyć. Violu
pójdziesz ze mną do szatni?
-Tak jasne. Już idę. Pa Tomas. – Wydukałam i poszłam do
szatni z przyjaciółką zostawiając szatyna na korytarzu. Trochę wstyd było mi
zostawiać go tak samego po tym co powiedział ale tak będzie lepiej. Bałam się
kontynuować tamtą konwersację.
*Angie*
Musiałam pogadać z Pablo o tym całym balu. Zostało jeszcze
kilka spraw organizacyjnych. Podeszłam do drzwi do jego gabinetu i lekko
zapukałam. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Zapukałam jeszcze raz trochę bardziej
energicznie i nadal cisza. W końcu zdenerwowałam się i weszłam. Jednak nie
zastałam tam dyrektora Studia. Postanowiłam spokojnie zaczekać na niego w środku.
Pięć minut… dziesięć i w końcu drzwi się otworzyły. Nie ujrzałam w nich jednak
mojego ciemnowłosego przyjaciela lecz wysokiego mężczyznę którego poznałam
dzień wcześniej.
-Dzień Dobry. Widziała gdzieś Pani dyrektora?
-Wczoraj szuka Pan właściciela, teraz dyrektora chyba
zaczynam się bać. – Zażartowałam. W sumie nawet nie wiem czemu. Wyglądał na
dosyć sympatycznego.
-A czemuż to? Wyglądam na groźnego? – Zaśmiał się.
-Nie no gdzież? Tak tylko… - Czułam jak z sekundy na sekundę
staję się coraz bardziej czerwona. Aby jakoś temu zapobiec
-Niech się tak Pani nie denerwuje. Żartowałem. – Uśmiechnął się
do mnie. Miałam wrażenie, że znam już z skądś ten uśmiech.
-Nieee ja się nie denerwuję. Tylko proszę, nie „pani” bo
czuję się staro. Jestem Angie.
-Dlaczego? Jest Pani piękna. – Momentalnie podniosłam wzrok.
Miałam wrażenie, że się przesłyszałam. Tym razem to chyba on się trochę
zawstydził. – Emm… powiedziałem coś nie tak?
-Nie, skądże. Dziękuję.
-A tak właściwie to jestem Jeremias. – Przedstawił się.
-A ja Angie. – Odparłam.
-Wiem. Przed chwilą Pa… mówiłaś.
-A no tak. Zapomniałam. – Zaczęliśmy się śmiać. W tym
momencie do pomieszczenia wszedł długo oczekiwany Pablo.
-Dzień Dobry. Pan Jeremias Castelli tak? Czekałem na Pana.
Proszę tutaj rozpiska zajęć na których będzie Pan akompaniował. – Podał Jeremiasowi
niebieską teczkę.
-Dobrze, dziękuję.
-Angie ty czasem nie masz teraz zajęć? – Tym razem Pablo zwrócił
się do mnie.
-Tak tylko chciałam pogadać o… - Nie dane było mi jednak
dokończyć bo przyjaciel szybko mi przerwał.
-Pogadasz jak nie będziesz miała zajęć. – Nie miałam pojęcia
co mu odbiło. Nigdy się tak nie zachował. Mimo wszystko wyszłam z jego gabinetu
i udałam się w stronę klasy. Nie zdążyłam jeszcze wejść gdy zaczepił mnie nie
kto inny jak osoba z którą rozmawiałam przed pojawieniem się Pablo.
-Angie, stało się coś? Wyglądasz na jakąś zdenerwowaną.
-Nie to nic takiego. Po prostu zdziwiło mnie zachowanie
Pablo. Był jakiś taki agresywny.
-Może po prostu ma złu dzień. Nie przejmuj się.
-Obyś miał rację. A tak zmieniając temat kiedy masz pierwszą
lekcje? – Jeremias spojrzał na kartkę którą wcześniej wyjął z teczki.
-Eee… jakoś tak teraz. Lekcja śpiewu. – Zaśmiał się.
-Tak więc zapraszam do środka. – Uśmiechnęłam się i
przepuściłam mężczyznę do klasy. Mam nadzieję, że zdołamy się zaprzyjaźnić.
Zamieniłam z nim kilka zdań i jakoś go polubiłam. Obym się nie pomyliła.
_______________________________________________________
Tyle czasu zbierałam się żeby to napisać w w końcu napisałam to w dwie godziny hahahaha xd (nie bijcie ;-;)
Taki średni chyba wyszedł. Jakoś dumna specjalnie nie jestem ale obiecuję, że kolejny będzie długi i naiszę najlepiej jak mogę ♥ Do następnego razu :) /Pala