niedziela, 5 października 2014

Rozdział 50


*Angie*

-German, do cholery jasnej, odpowiedz! Co tutaj robi moja partytura?! – podniosłam głos. On natomiast stał przede mną w bezruchu.
-To chyba moja wina  -nareszcie usłyszałam odpowiedź, lecz nie od szwagra. Obydwoje odwróciliśmy się w stronę schodów gdzie stała Violetta. – Wybacz Angie, musiałam niechcący wziąć ją jak się pakowałam. – odetchnęłam i przejechałam dłonią po włosach.
-Nic się nie stało Violu – odrzekłam i schowałam partyturę do torebki. – Możemy iść na górę?
-Tak, jasne. Poczekaj chwilkę wezmę tylko telefon bo k t o ś miał mi go przynieść i chyba się nie doczekam – powiedziała spoglądając na Germana po czym weszła do jego gabinetu. On natomiast odwrócił się i poszedł w stronę kuchni.
-German… - tym razem ja go zatrzymałam.
-Tak?
-Przepraszam, że się uniosłam. Wyciągnęłam niepotrzebne wnioski – mówiłam patrząc w panele.
-Nic się nie stało – odpowiedział i odszedł. Trochę było mi wstyd. Wybuchłam z pretensjami a on nic nie zrobił.
-Dobra już mam! – krzyknęła Violetta z gabinetu a chwilę później wyszła. – Idziemy?
-Tak, chodź.

*Ludmiła*

Chłopak z imprezy. Chłopak z imprezy. Chłopak z imprezy. Chłopak z imprezy. Chłopak z imprezy. Chłopak z imprezy. Chłopak z imprezy. Chłopak z imprezy.
I tak w kółko w mojej głowie.
Dał mi swój numer. Dzwoniłam już na drugi dzień po balu ale nie odbierał. Każdego innego dnia tak samo. Nie wiedzieć czemu w tym chłopaku jest coś co mnie niesamowicie intryguje i nie pozwala zapomnieć. Była taki przystojny i mega słodki. Ostatnio czułam się tak przy Tomasie.
Siedziałam na ławce przed szkołą rozmyślając. Gdy spojrzałam na zegarek okazało się, że już za minutę jest dzwonek. To wszystko przez Natalie! Mówiłam jej, żeby dała mi znać jak będzie dziesięć minut przed lekcją, żebym powtórzyła sobie nuty na ten głupi egzamin z gry na pianinie. Beto mógłby się opamiętać. Taka supernowa jak ja ma dużo innych i ważniejszych zajęć.
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam do klasy. Kiedy już się tam znalazłam Beto akurat zamykał drzwi.
-Profesorze chwileczkę! Jeszcze ja! – zaczęłam krzyczeć przy wejściu.
-Ludmiła, może i nie jestem nauczycielem savior vivre’u ale powinnaś wiedzieć,  że spóźnienia na lekcje nie są mile widziane.
-Tak, tak oczywiście – bąknęłam. – Mogę wejść do klasy?
-Ale po co?
-No jak to poco? Beto, na l e k c j e. Niech pan nie robi ze mnie idiotki!
-Ależ ja nie robię. Ty nie masz teraz tutaj lekcji.
-Oj niech się Pan nie wygłupia. Przecież nie wywali mnie Pan z lekcji. Ja jestem tutaj gwiazdą. Przecież małe spóźniątko to nic – wyśmiałam nauczyciela.
-Ludmiło, na twoim miejscu bym się nie śmiał. I nie mówię, że wyrzucam cię z lekcji tylko, e teraz ich tu nie masz. Pablo wczoraj ogłosił, że podział godzin się zmienia. O ile dobrze pamiętam masz teraz zajęcia tańca z Gregorio więc radze się pospieszyć.
-Że co?!
-Powiedziałem, że podział…
-Słyszałam. Dobra, nieważne! – machnęłam ręką i pobiegłam w stronę sali tanecznej. Jeszcze sporo ludzi schodziło się do klas więc przez nieuwagę wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Ej uważaj jak… - przerwałam. – Ty!
-Ty!
-Nie mogę w to uwierzyć! – przede mną stał… a raczej leżał chłopak z balu!
-Miło cię widzieć – wstał i podał mi dłoń bym mogła się podnieć. Bez wahania skorzystałam z przysługi. Ta podłoga była brudna na maxa. Nie wiem za co Antonio płaci woźnym. Szybko jednak przypomniałam sobie o nieodebranych połączeniach.
-Wybacz, już sobie idę - powiedziałam i już miałam go ominąć kiedy ponownie chwycił mnie za rękę.
-Stało się coś? Czemu sobie idziesz? – zapytał ze smutkiem w głosie.
-Cóż, najwyraźniej ci przeszkadzam. Nie mam zamiaru ci uwadzać więc sobie idę.
-Ale skąd ten pomysł? – nadal dopytywał. Czy on miał mnie za głupią? Może i jestem blondynką ale bez przesady!
-Wiesz, najpierw dałeś m swój numer a później kompletnie olałeś. To raczej jednoznaczne, nieprawdaż? – ponowiłam próbę odejścia lecz jego uścisk tylko się wzmocnił.
-Co? Nie, skądże! Chodzi o to, że zepsuł mi się telefon i teraz jest w naprawie. Mam go jutro odebrać.
-Naprawdę?
-No tak. Dlaczego miałbym kłamać taką ślicznotkę? – uśmiechnął się szarmancko i wsunął kosmyk moich włosów za ucho. – Wiesz, bardzo chętnie bym tu jeszcze z tobą pobył ale spieszę się na lekcje. Zmienił się podział godzin i teraz trochę nie mogę się odnaleźć. Teraz chyba mam zajęcia z tańca, a ty?
-Serio? Ja też! Chodźmy bo Gregorio jest… no wiesz…
-Wiem. Już dał mi to odczuć. Chodź – mrugnął do mnie i poszliśmy do szatni szybko się przebrać i na zajęcia. Do sali wpadliśmy jak z procy. Wszyscy przestraszeni się na nas patrzyli. Gregorio też.
-Emm.. Gregorio – zaczęłam. – Przepraszam na spóźnienie. Chodzi o to, że…
-To moja wina! – wyrwał Federico stojąc krok za mną. – Przepraszam, zatrzymałem ją i przeze mnie się spóźniliśmy.
-No tak. Mogłem się tego po tobie spodziewać – odbił piłeczkę o podłogę. – Jesteś kompletnie nieprofesjonalny. Nie mam pojęcia jakim cudem w ogóle wszedłeś na teren Studia. Stop. Na teren kraju! Następnym razem będę wyciągał z tego poważne konsekwencję – zrobił krótką przerwę. – Ludmiło na co czekasz? Proszę się ustawić. Ty nieudaczniku też.
Cała lekcja minęła w ogromnym spięciu. Gregorio cały czas darł się na chłopaku. To nie fair z jego strony, że go ukarał. Nie mówię, że miał mi dawać repremende. W końcu jestem supernową i on dobrze o tym wie ale to nie znaczy, że on miał być kozłem ofiarnym. Z  nerwów sama zaczęłam się mylić w choreografii aż w pewnym momencie się przewróciłam.
-Ludmiła co się z tobą dzieje?! Non stop się mylisz!  - Gregorio w końcu wybuchł.
-Przepraszam, ja po prostu…
-Stop! Wiem co zrobię. Maxi!
-Tak profesorze? – odezwał się.
-Od dziś będziesz zostawał po lekcji z Ludmiłą i pomagał jej opanować choreografie. Jasne?
-NIE! – krzyknęliśmy równocześnie ja i Maxi.
-Gregorio ja nie mogę. Jestem wtedy zajęty. Może kto inny? – tłumaczył się. I w sumie bardzo dobrze bo nie miałam najmniejszej ochoty spędzać z nim ani minuty mojego cennego czasu.
-Właśnie Gregorio. Niech będzie kto inny. Ktokolwiek. Na przykład… on! – wskazałam na przystojniaka z którym się spóźniłam.
-Cóż, wiele to on ci nie pomoże. Ale byłaby to dobra kara za spóźnianie się. Niech będzie. Zobaczymy jakie będą tego owoce. Wiedzcie tylko, że jeśli to ni wypali to nie będę już taki miły – uśmiechnął się sarkastycznie jak to już miał w zwyczaju.
-Ta, rzeczywiście milutki – szepnął do mnie przyjaciel.
-Mówił pan coś? – Gregorio najwyraźniej coś usłyszał.
-Nie skądże – bronił się. Na jego szczęście wtedy zadzwonił dzwonek na przerwę. Podszedł do plecaka, wziął swoje rzeczy i wyszedł, wcześniej posyłając mi uśmiech. To niesamowite, że tyle starczyło by rozgrzać mnie do czerwoności. On niesamowicie mnie kręcił.

*Jackie*

Kiedy weszłam do klasy wszyscy uczniowie już tam byli jak i Gregorio. Wszyscy się rozciągali. Najwidoczniej „wielki pan” zarządził, że dziś będzie choreografia baletowa. Świetnie. Szkoda tylko, że miałam w planach dziś przećwiczyć gotowce. Położyłam torebkę na stole po czym zauważyłam, że Gregorio mnie obserwuje. Szybko zawróciłam wzrokiem to torby. Nie chciałam na niego patrzeć. Bałam się tego głównie po tym co było dzień wcześniej. To było straszne i mega dziwne. Nigdy więcej nie chcę tego doświadczyć. Sama myśl o tym przyprawiała mnie o dreszcze. O chwili jednak nie wytrzymałam.
-Gregorio dlaczego się na mnie gapisz?! – prawie krzyknęłam. Już sama jego obecność przyprawiała mnie o nerwy.
-Hmm, to raczej niezbyt dobry przykład dal uczniów, żeby spóźniać się na w ł a s n e zajęcia, nie sądzisz?
-Własne? Własne to ja bym chciała żeby były. Niestety muszę przebywać z tobą.
-Dlaczego niestety? To raczej nagroda.
-Daj sobie spokój. Rozumiem, że twoje ego jest większe od ciebie ale mógłbyś wrzucić na wstrzymanie.
-To nie jedyna rzecz którą mam dużą ( ͡° ͜ʖ ͡°). Oh Żaklin, ja jestem zawsze opanowany. To ty tutaj jesteś słaba psychicznie.
-Co proszę? – oburzyłam się. – Ja słaba psychicznie? Skoro tak uważasz to dzisiaj sam poprowadzisz lekcje…
-No nareszcie! Dziewczyno ale ty masz refleks!
-Jesteś świnią! – powiedziałam ledwo powstrzymując płacz. Swoją torebkę znowu wzięłam na ramię i wyszłam z klasy. Nie mama zamiaru więcej tego znosić. Wpadłam do pokoju nauczycielskiego przy tym niechcący trącając Angie lecz nie miałam teraz głowy do tego by się tym przejmować. Podobnie jak wczoraj padłam na krzesło przy stole i bez sensu wpatrywałam się w blat nie chcąc wybuchnąć płaczem.
-Jackie co się stało? Wyglądasz jak koniec świata – przy stole siadła również Angie.
-Szkoda gadać – podsumowałam.
-Pytam serio. Mogę ci jakoś pomóc?
-W tym przypadku raczej nie.
-No ale co się stało?
-Gregorio. Nie cierpię jego ani jego pieprzonej kropki nad „i”! Ja nie rozumiem! Pracujesz w tej szkole kilka dobrych lat i jakoś żyjesz a ja już nie daję rady! On miał rację. Jestem słaba psychicznie.
-Nie mów tak. To nie prawda. Gregorio wszystkim w tej szkole zalazł za skórę ale da się z tym żyć. Po jakimś czasie mu się znudzi, uwierz mi.
-Po jakimś czasie to ja już chyba będę w grobie. Angie, ja muszę odejść ze Studia. Mam dosyć.
-Co? Nie! Jackie Studio cię potrzebuje! Jesteś świetną nauczycielką. Nie rezygnuj z dobrej pracy przez jednego człowieka.
-Kiedy ja nie mogę! Muszę…
-To zrób inaczej. Idź na urlop, odpocznij, przemyśl sobie wszystko i wrócisz do pracy z nową energią. Co ty na to? – wysłała mi zachęcający uśmiech.
-Chyba masz rację. Muszę pogadać z Pablo – stwierdziłam.
-O czym musisz ze mną pogadać? – drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich nikt inny jak mój chłopak.
-Angie, możemy w cztery oczy? – zapytałam blondynki po czym ona przytaknęła i wyszła.
-Więc? Co jest? – wziął krzesło i usiadł obok mnie.
-Potrzebuję urlopu. Natychmiastowego. Nie wytrzymam ani chwili dłużej – walnęłam prosto z mostu.
-Ale czemu? Jakiś problem?
-To co zawsze. Nie wiem nawet czemu pytasz.
-Kochanie, już ci wczoraj mówiłem…
-Nie Pablo. Muszę. Tydzień czy dwa. No muszę odpocząć albo przepłacę to ciężką depresją.
Nagle włosy mojego ukochanego zaczęły maleć a jego twarz się przekształcać. Straciłam orientację co się dzieje.
-Dobrze, jeśli musisz. Ale wiedz, że jakby coś się działo to dzwoń do mnie a zaraz u ciebie będę, okej? Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie? – słowa nagle jakby przestały do mnie docierać. Przed moimi oczami zamiast Pablo siedział Gregorio. Gwałtownie odskoczyłam do tyłu a mój oddech stanowczo przyśpieszył. – Kochanie, co się dzieje? – spojrzał troskliwie. Przerażona przetarłam oczy palcami a kiedy znowu popatrzyłam przed siebie ponownie był tam Pablo. – Jackie. Zaczynam się martwić. Co jest?
-Co? Nie, nic. Muszę iść. Zdzwonimy się, pa! – krzyknęłam mu na pożegnanie kiedy wychodziłam. Kiedy byłam już na zewnątrz zorientowałam się, że trzęsą mi się dłonie. Jeśli te idiotyczne halucynacje nie ustaną chyba będę zmuszona iść do psychiatry bo to nie jest normalne. Nikomu nie życzę czegoś takiego. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Przyspieszyłam kroku i udałam się do swojego domu unikając wzroku przechodniów.
_____________________________________________________
Angie ty głupia blondyko, Violki nie było wtedy w Studio hahah nie nic XD
Ogólnie zwykle piszę tu jakąś epopeję narodową ale mówiąc szzerze nie che mi się. Tylko tak, żeby was podniecić - jak myślita? Co się dzieje Jackie? ^^ No i jest oczywiście Fedemila o którą męczy mnie i męczy Ewelina (pozdro xd). No. To by było na tyle.
Hasta pronto :D /Pala

4 komentarze:

  1. Przysięgam popłakałam się ze śmiechu w tym momencie > To nie jedyna rzecz którą mam dużą ( ͡° ͜ʖ ͡°) XDDD.
    Rozdział jest świetny ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty mi mówisz? To jest skreślone. Tego nie ma hahhahahahaha xd
      Dziękować bardzo <3

      Usuń
  2. Świetny rozdzialik :) po prostu dawaj nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardz ♥ Z tym to łatwo powiedzieć, trochę trudniej zrobić. Mam szkołe i obowiązki więc czętwo brkuje mi czasy by pisać ale postaram sięjak najszybciej ^^

      Usuń