poniedziałek, 18 listopada 2013

Opowiadanie cz.21


*Violetta*

Kolejnego dnia nie miałam ochoty, żeby iść do Studia. Bałam się, że León dalej będzie obrażony. Rano nie miałam apetytu. W sumie to może być wina tego, że się lekko przeziębiłam od tej wody. Jednak poszłam do szkoły. Jednakże nie mogłam nigdzie znaleźć Leóna. Nie było go na zajęciach z Beto ale zauważyłam go na lekcji u Pablo. Na nieszczęście były zajęcia i nie mogłam z nim porozmawiać. Gdy zadzwonił dzwonek chciałam z nim porozmawiać ale on wychodził z Sali. Po prostu mnie unikał. Jednak nie dałam się i dogoniłam go.
-León ! Czemu mnie unikasz ?
-Nie prawda.
-Co nie prawda ? Słuchaj chcę z tobą pogadać o tym co się wczoraj stało.
-Nie ma o czym gadać. Ty po prostu dalej myślisz o Tomasie. Po co mamy dalej to ciągnąć ?
-Proszę, nie mów tak. To nie to, że o nim myślałam. Myślałam o piosence którą będziemy śpiewać na zajęciach.
-Tak, piosenkę, którą napisał Tomas. Świetne usprawiedliwienie Violetto!
-Co mam zrobić żebyś mi uwierzył? Mi naprawdę zależy tylko na tobie.
-Nic. Daj mi to przemyśleć. – wtedy odszedł. Chciało mi się płakać. W sumie to nie mogłam już utrzymać
łez. Wróciłam się do głównej Sali. Był tam tylko Tomas. Zbierał instrumenty. Gdy mnie zobaczył od razu podszedł i zapytał co się stało. Jaki on kochany. Nie miałam już siły mówić, po prostu go przytuliłam. Nie wiem czemu. Może to przez smutek. Najprościej w świecie potrzebowałam pocieszenia. Na moje nieszczęście gdy się odwróciłam zauważyłam, że przy wejściu stoi León. Widział to wszystko. Myślałam, że zaraz stracę czucie w nogach.
-León proszę poczekaj ja Ci wszystko wytłumaczę ! – on jednak mnie zignorował i wyszedł ze Studia.
-Violetta, chcesz, żebym z nim porozmawiał ?
-Nie Tomas, lepiej nie. Boje się, że to jeszcze bardziej popsuje sytuację.
-Jak wolisz. A odprowadzić Cię do domu ? Nie chcę żebyś wracało do domu sama w takim stanie.
-Jakoś sobie poradzę, pa. –wróciłam do domu i położyłam się w łóżku. Olga zmierzyła mi gorączkę i miałam 39 stopni. Wypiłam herbatę i zasnęłam.

*León*

Byłem strasznie zdenerwowany po wczorajszych zdarzeniach. Zaspałem i zdążyłem dopiero na drugą lekcję. Rozmowa z Violettą dołożyła mi jeszcze więcej nerwów. Kilka sekund później poukładałem sobie wszystko i poszedłem przeprosić Violettę, a co zobaczyłem ? Obściskiwała się z tym całym Tomasem ! Tego było za wiele ! Wybiegłem ze Studia prosto do domu. Musiałem się jakoś wyżyć. Wczoraj mechanik przywiózł motor więc wziąłem go i swój stary strój na motor (w sumie trochę maławy ale wcisnąłem się) i pojechałem prosto na tor. Na całe szczęście od razu po zapisaniu się mogłem zacząć jazdę. Nawet przydzielili mi mechanika. I tutaj najbardziej zaskakujący punkt dnia. Tym mechanikiem była Lara ! Byłem na maxa zdziwiony. No przynajmniej teraz rozumiem czemu nigdy nie miała czasu.
-To ty jesteś mechanikiem ?
-A nie widać. Nie spodziewałam się, że taki laluś jak ty interesuje się motorami.
-Ej! To było chamskie! Interesuje się ale wyszedłem z wprawy i muszę poćwiczyć.
-To na co czekasz ? Wskakuj na motor i na tor ! Chyba, że wolisz najpierw na ten mały tor na placu zabaw dla dzieci ?
-Ha ha. Ale śmieszne. – odjechałem no tor. W sumie rzeczywiście był trudny ale nawet dałem radę. Jeździłem tak ze trzy jeśli nie cztery godziny. Ta adrenalina pozwoliła mi zapomnieć o problemach związanych z Violettą.
_______________________________________________________
OK. Od dziś zobowiązuje się wrzucać przynajmniej jeden rozdział na tydzień  Podoba się - Like ! /Pala 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz