wtorek, 7 stycznia 2014

Opowiadanie cz.25


*Violetta*

Wstałam dziś rano w średnim humorze. Z jednej strony źle się czułam i nie chciało mi się iść do Studia ale z drugiej nie chciałam zawieść ani Livi ani Tomasa. Wiem, że mówił żebym została ale nie chcę tak. Zebra lam się i zeszłam dyskretnie na dół. Oczywiście Olga mnie zatrzymała i zaczęła przesłuchanie. Po kilkuminutowej rozmowie udało mi się ją przekonać żeby puściła mnie na tą jedną lekcje. Prawie spóźniłam się na zajęcia między innymi przez tą rozmowę z Olgą i idąc do szkoły jakoś tak dziwnie powoli mi się szło. Gdy weszłam do klasy na scenę wchodzili akurat DJ i Maxi. Spokojnie stanęłam z tyłu i słuchałam. Naprawdę spodobała mi się ta piosenka. Jakoś w połowie niej zauważyła mnie i podszedł.
-Hej, jednak jesteś.
-Tak. Nie czuje się najlepiej ale nie chciałam was zawieść.
-Violu mówiłem, że jeśli się źle czujesz to nie musisz przychodzić.. – Tomas nie skończył mówić bo okazało się, że Maxi i Dj skończyli i Pablo ich oceniał. Gdy skończył zaczął mówić.
-Dobrze. Widzę, że Violetta już jest to proszę na scenę. – mimo wszystko trochę się stresowałam. Mój głos nie jest taki jak zawsze bo niedawno dopiero przeszła mi chrypka. Na szczęście Tomas dodał mi otuchy.
-Nie bój się. Najwyżej popatrz na mnie. Będę tam z tobą. – najchętniej bym go wtedy przytuliła ale trzeba było już iść zaśpiewać. Weszłam na scenę i przełknęłam ślinę. Gdy Tomas zaczął grań na gitarze wszystkie złe myśli i problemy zniknęły. Jak zawsze gdy z nim śpiewam. Gdy skończyliśmy Pablo był zachwycony.
Reszta uczniów też. No może oprócz Ludmiły ale to nie ważne. Cieszę się też, że nie odstawiłam z Tomasem żadnej szopki bo Leon znowu by się złościł. W dodatku po zajęciach chciałam z nim pogadać. Po nas występował właśnie on z Larą. Stało się wtedy coś czego zupełnie się nie spodziewałam. Zaczęli śpiewać piękną piosenkę o miłości. Przez chwilę pomyślałam, że Leon pisał ją z myślą o mnie ale później było... inaczej. Śpiewał z Larą patrząc jej głęboko w oczy. Tak jakby byli jednością. Byłam w tym momencie mieszanką emocji. Jednocześnie byłam zaskoczona, zdenerwowana, smutna i zmęczona. Myślałam, że zaraz zapadnę się pod ziemię ale jednak po prostu na nią upadłam ponieważ... zemdlałam.

*Leon*

Dziś na zajęciach u Pablo prezentowaliśmy swoje piosenki. Po Violetcie, Tomasie i Livi wyszliśmy ja i Lara. Zaprezentowaliśmy „Podemos”. Szło nam bardzo dobrze gdy w pewnym memencie Viola zemdlała ! Przerwałem granie i podbiegłem do niej. Razem z Pablo i Tomasem podnieśliśmy ją i położyliśmy na stołkach obok okna, które na szczęście było otwarte. Bogu dzięki po 15 minutach się ocknęła. Z jednej strony martwiłem się a z drugiej nadal byłem zły. Z tego co wiem to do domu Violette odprowadził ten cały Tomas. Wróciłem na scenę z Larą i Pablo kazał nam zacząć jeszcze raz. Oczywiście Pablo nam zaliczył. Po zajęciach poszliśmy na tor.
-León ! poczekaj ! nie wsiadaj na motor !
-Co się stało ?
-Zapomniałam, że hamulec jest poluzowany. Weź motor zapasowy.
-No weź. Na tym gruchocie ledwo da się jeździć.
-Oj nie marudź. Jutro ten będzie już naprawiony.
-Dobra.
-Yyy… León ! Jeszcze jedno. Może później wyskoczymy gdzieś razem?
-Są jakieś nowe miejsca gdzie można jeździć ?
-Nie, tylko…
-To o co Ci chodzi ?
-Myślałam, że jestem dla Ciebie kimś więcej niż mechanikiem…- wtedy odeszła. Szczerze mówiąc zatkało mnie. W sumie ona też nie była dla mnie obojętna. Ale nie spodziewałem się.
_______________________________________________________
No trochę się namęczyłam nie powiem. mie miałam za bardzo pomysłu ale myślę, że jakoś to będzie  /Pala

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz