sobota, 22 marca 2014

Opowiadanie cz.39


*Federico*

Czwartek. Kolejny zwykły dzień? Tak się zapowiadał. Tym razem Violetta wstała równo ze mną i mogliśmy wszyscy razem zjeść śniadanie. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem się jak w rodzinie mimo, iż to nie była moja rodzina. Już nie byłem zdenerwowany na mamę. Zawsze po jakimś czasie mi przechodzi. Nie potrafię się na nią długo gniewać. Później wyszedłem do szkoły. Na miejscu od razu udałem się do klasy. Nie miałem ochoty na rozmowę z tym imbecylem Luigi. Mówiłem mu tyle razy żeby odczepił się od Violetty ale on oczywiście nie mógł posłuchać. Jak zawsze musiał postawić na swoim. Jak ja w ogóle mogłem się z nim kumplować? A może rzeczywiście byłem kiedyś taki jak on? Ehh… na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Po lekcjach zauważyłem, że idzie w moją stronę więc ubrałem plecak i jak najszybciej
wyszedłem. Wpadłem do domu jak strzała. Sama myśl o tym knypku mnie denerwowała. Wszedłem do swojego pokoju, rzuciłem plecak do kąta i usiadłem przy biurku opierając głowę na dłoni. Nawet nie zauważyłem kiedy do mojego pokoju weszła Violetta.
-Co się stało Fede?
-Nieważne.
-Jasne, że ważne. To „coś” sprawiło, że jesteś smutny. Powiedz lepiej się poczujesz.
-Tego jest tak dużo, że trudno ogarnąć. Po pierwsze Luigi. Denerwuje mnie jak nigdy. Później mama. Nie jestem już obrażony ale gnębi mnie myśl, że oddalam się od niej.
-A więc to dlatego byłeś ostatnio taki przybity…
-Mniej więcej. Ona nie potrafi zaakceptować moich marzeń. Chociaż w pewnym sensie ją rozumiem.
-A ja nie koniecznie…
-Chciałbym być muzykiem. Chciałbym chodzić do szkoły muzycznej ale mama mówi, że nie mamy na to pieniędzy. Gdybym dostał stypendium wiele by to dało. Wziąłem udział w konkursie do szkoły muzycznej w Buenos Aires. Nie pamiętam nazwy. Wiem, że na końcu było „21” czy coś takiego.
-Studio 21?
-O tak! Dokładnie! Ale był już dosyć dawno i do tej pory nie zadzwonili.
-Nie dziwię się.
-Czy ty coś sugerujesz?
-Nie no gdzież. Po prostu oni zwykle wysyłają maila, a nie dzwonią. – Zrobiłem wielkie oczy i czym prędzej włączyłem laptopa. Zalogowałem się na pocztę i czekało na mnie jakieś 120 nieodebranych wiadomości. Zacząłem gorączkowo je przeszukiwać. Głównie były to reklamy. W końcu ujrzałem mail ze Studia 21. Zamurowało mnie. Bałem się otworzyć. Tam była zawarta informacja mogąca kompletnie zmienić moje życie. W końcu zamknąłem oczy, kliknąłem, a gdy je otworzyłem…
-Przyjęli mnie! Wygrałem! – wykrzyknąłem.
-Gratuluję Federico. – Violetta przytuliła mnie przyjacielsko. W pewnym momencie coś mnie tknęło.
-Violetta skąd ty to wszystko wiedziałaś?
-Czyli co?
-No nazwę tej szkoły i że wysyłają maile…
-Uczę się tam. A raczej uczyłam.
-Jak to uczyłaś. Co się stało?
-Chodziłam tam po kryjomu bo tata zabrania mi zajmować się muzyką. Teraz się o wszystkim dowiedział no i kicha.
-Ale tak nie można. Kto normalny zabrania swoim dzieciom szczęścia?
-To chyba dlatego, że muzyka przypomina mu mamę. – Violetta posmutniała. Wpadłem wtedy na świetny pomysł.
-Pamiętasz jeszcze jak śpiewaliśmy z nią kołysankę?
-Jak bym mogła zapomnieć? – wyciągnąłem zza łóżka moją gitarę. Szybko przypomniałem sobie akordy i tekst. Pamiętałem je ponieważ mam je zapisane na kartce. Dała mi ją Maria kiedy byłem jeszcze małym brzdącem nieumiejącym czytać. Zacząłem grać i śpiewać pierwszą strofę piosenki. Zauważyłem, że zaczyna się uśmiechać. Szybko dołączyła do mnie śpiewając drugą strofę. W końcu zaśpiewaliśmy razem refren…

"Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soyY no voy a parar ni un segundo
mi destino es hoy...”

-Wow nie wiedziałem, że tak pięknie śpiewasz. – naprawdę byłem pod wrażeniem głosy Violetty. Gdy mieliśmy po pięć lat to było jak bezsensowne piszczenie.
-Dziękuję i nawzajem. – Violetta uśmiechnęła się uroczo.
-Dobrze ja teraz muszę pogadać z mamą. Aktualnie wszystko zależy od tego czy ona pozwoli mi jechać.
Uradowany zbiegłem do salonu gdzie siedziała moja mama. Trochę bałem się powiedzieć jej o moim sukcesie. Bo co jeżeli ona nie pozwoli mi jechać. To przecież, aż w Argentynie! Moje przemyślenia przerwał głos mamy.
-Co cię tak cieszy? – uznałem, że muszę jej to powiedzieć. Przecież nie będę uciekał do Buenos Aires.
-Mamo dostałem się!
-Gdzie?
-Do Studia 21!
Co to? – zapytała z dziwnym wyrazem twarzy.
-Ekskluzywna szkoła muzyczna w Argentynie.
-W Argentynie?!
-Tak, ale błagam cię nie zabraniaj mi.
-Już ci mówiłam co o tym myślę.
-Ale nie trzeba nic płacić. Dostałem stypendium…
-W dodatku mógłby zamieszkać u nas. – wtrąciła Violetta.
-Widzisz mamo> Wszystko jest idealnie. Potrzebna jest tylko twoja zgoda.
-Ehh… - mama zamyśliła się na chwilę. – Dobrze jedź. Widzę, że jesteś już na tyle dorosły, aby sobie poradzić. – Zacząłem cieszyć się jak wariat. Przytuliłem mamę i prawie ze Łazami radości w oczach wyszeptałem…
-Dziękuję mamo. Kocham cię.
-Ja ciebie też synku.

*Livi*

Razem z Andresem zwiedziliśmy już chyba całe miasto. Okazał się nie tylko świetnym przewodnikiem ale też wspaniałym przyjacielem i słuchaczem. Ano właśnie – przyjacielem. Podoba mi się jak diabli ale ja jemu chyba nie. Aby uczcić znajomość praktycznie każdego zakątka Buenos Aires wybraliśmy się na lody truskawkowe. Okazało się, że obydwoje je uwielbiamy. Na miejscu spotkaliśmy Maxiego, Brodueya i Napo siedzących na trawniku. Podchodząc usłyszeliśmy kawałek ich rozmowy.
-Laurunia jest taka śliczna, inteligentna i słodka… - mówił Maxi.
-Laurunia?! – krzyknął Andres. Maxi zrobił przestraszoną minę i zaczął uciekać. Andres również wstał i zaczął gonić Maxiego. Po chwili dogonił go i uderzył lodem w jego czoło po czym powiedział z trochę większym spokojem…
-Jutro przyjdziesz na ring i załatwimy to jak mężczyźni. – Pewnie ta cała „Laurunia” to dziewczyna Andresa. Nie wiedziałam, że ma nową dziewczynę. Myślałam, że wszystko sobie mówimy. Ale trochę szkoda. Moje szanse znowu spadły do zera.
_______________________________________________________
Rozdzialik pisany na chemii, biologii, geografii i angielskim (tak wiem pilna ze mnie uczennica) :p Długością nie grzeszy ale nie umiełam bardziej tego rozciągnąć.
Tak więc Fede pojedzie do Buenos Aires (*SPOILER* gdzie czeka na niego pewna blądwłosa pani :3), a Andres będzie się bił z Maxim. Norma.
Swoją opinie na temat opowiadania zostawcie w komentarzu ;* /Pala

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz