Opowiadanie cz.39
*Federico*
Czwartek. Kolejny zwykły dzień?
Tak się zapowiadał. Tym razem Violetta wstała równo ze mną i mogliśmy wszyscy
razem zjeść śniadanie. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem się jak w
rodzinie mimo, iż to nie była moja rodzina. Już nie byłem zdenerwowany na mamę.
Zawsze po jakimś czasie mi przechodzi. Nie potrafię się na nią długo gniewać.
Później wyszedłem do szkoły. Na miejscu od razu udałem się do klasy. Nie miałem
ochoty na rozmowę z tym imbecylem Luigi. Mówiłem mu tyle razy żeby odczepił się
od Violetty ale on oczywiście nie mógł posłuchać. Jak zawsze musiał postawić na
swoim. Jak ja w ogóle mogłem się z nim kumplować? A może rzeczywiście byłem
kiedyś taki jak on? Ehh… na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Po lekcjach
zauważyłem, że idzie w moją stronę więc ubrałem plecak i jak najszybciej
wyszedłem. Wpadłem do domu jak strzała. Sama myśl o tym knypku mnie
denerwowała. Wszedłem do swojego pokoju, rzuciłem plecak do kąta i usiadłem
przy biurku opierając głowę na dłoni. Nawet nie zauważyłem kiedy do mojego
pokoju weszła Violetta.
-Co się stało Fede?
-Nieważne.
-Jasne, że ważne. To „coś”
sprawiło, że jesteś smutny. Powiedz lepiej się poczujesz.
-Tego jest tak dużo, że trudno
ogarnąć. Po pierwsze Luigi. Denerwuje mnie jak nigdy. Później mama. Nie jestem
już obrażony ale gnębi mnie myśl, że oddalam się od niej.
-A więc to dlatego byłeś ostatnio
taki przybity…
-Mniej więcej. Ona nie potrafi
zaakceptować moich marzeń. Chociaż w pewnym sensie ją rozumiem.
-A ja nie koniecznie…
-Chciałbym być muzykiem. Chciałbym
chodzić do szkoły muzycznej ale mama mówi, że nie mamy na to pieniędzy. Gdybym
dostał stypendium wiele by to dało. Wziąłem udział w konkursie do szkoły
muzycznej w Buenos Aires. Nie pamiętam nazwy. Wiem, że na końcu było „21” czy
coś takiego.
-Studio 21?
-O tak! Dokładnie! Ale był już
dosyć dawno i do tej pory nie zadzwonili.
-Nie dziwię się.
-Czy ty coś sugerujesz?
-Nie no gdzież. Po prostu oni
zwykle wysyłają maila, a nie dzwonią. – Zrobiłem wielkie oczy i czym prędzej
włączyłem laptopa. Zalogowałem się na pocztę i czekało na mnie jakieś 120
nieodebranych wiadomości. Zacząłem gorączkowo je przeszukiwać. Głównie były to
reklamy. W końcu ujrzałem mail ze Studia 21. Zamurowało mnie. Bałem się
otworzyć. Tam była zawarta informacja mogąca kompletnie zmienić moje życie. W
końcu zamknąłem oczy, kliknąłem, a gdy je otworzyłem…
-Przyjęli mnie! Wygrałem! –
wykrzyknąłem.
-Gratuluję Federico. – Violetta
przytuliła mnie przyjacielsko. W pewnym momencie coś mnie tknęło.
-Violetta skąd ty to wszystko
wiedziałaś?
-Czyli co?
-No nazwę tej szkoły i że wysyłają
maile…
-Uczę się tam. A raczej uczyłam.
-Jak to uczyłaś. Co się stało?
-Chodziłam tam po kryjomu bo tata
zabrania mi zajmować się muzyką. Teraz się o wszystkim dowiedział no i kicha.
-Ale tak nie można. Kto normalny
zabrania swoim dzieciom szczęścia?
-To chyba dlatego, że muzyka
przypomina mu mamę. – Violetta posmutniała. Wpadłem wtedy na świetny pomysł.
-Pamiętasz jeszcze jak śpiewaliśmy
z nią kołysankę?
-Jak bym mogła zapomnieć? –
wyciągnąłem zza łóżka moją gitarę. Szybko przypomniałem sobie akordy i tekst.
Pamiętałem je ponieważ mam je zapisane na kartce. Dała mi ją Maria kiedy byłem
jeszcze małym brzdącem nieumiejącym czytać. Zacząłem grać i śpiewać pierwszą
strofę piosenki. Zauważyłem, że zaczyna się uśmiechać. Szybko dołączyła do mnie
śpiewając drugą strofę. W końcu zaśpiewaliśmy razem refren…

siendo lo que soyY no voy a parar ni un segundo
mi destino es hoy...”
-Wow nie wiedziałem, że tak pięknie
śpiewasz. – naprawdę byłem pod wrażeniem głosy Violetty. Gdy mieliśmy po pięć
lat to było jak bezsensowne piszczenie.
-Dziękuję i nawzajem. – Violetta
uśmiechnęła się uroczo.
-Dobrze ja teraz muszę pogadać z mamą.
Aktualnie wszystko zależy od tego czy ona pozwoli mi jechać.
Uradowany zbiegłem do salonu gdzie
siedziała moja mama. Trochę bałem się powiedzieć jej o moim sukcesie. Bo co
jeżeli ona nie pozwoli mi jechać. To przecież, aż w Argentynie! Moje
przemyślenia przerwał głos mamy.
-Co cię tak cieszy? – uznałem, że muszę
jej to powiedzieć. Przecież nie będę uciekał do Buenos Aires.
-Mamo dostałem się!
-Gdzie?
-Do Studia 21!
Co to? – zapytała z dziwnym wyrazem
twarzy.
-Ekskluzywna szkoła muzyczna w
Argentynie.
-W Argentynie?!
-Tak, ale błagam cię nie zabraniaj mi.
-Już ci mówiłam co o tym myślę.
-Ale nie trzeba nic płacić. Dostałem
stypendium…
-W dodatku mógłby zamieszkać u nas. –
wtrąciła Violetta.
-Widzisz mamo> Wszystko jest
idealnie. Potrzebna jest tylko twoja zgoda.
-Ehh… - mama zamyśliła się na chwilę. –
Dobrze jedź. Widzę, że jesteś już na tyle dorosły, aby sobie poradzić. –
Zacząłem cieszyć się jak wariat. Przytuliłem mamę i prawie ze Łazami radości w
oczach wyszeptałem…
-Dziękuję mamo. Kocham cię.
-Ja ciebie też synku.
*Livi*
Razem z Andresem zwiedziliśmy już chyba
całe miasto. Okazał się nie tylko świetnym przewodnikiem ale też wspaniałym
przyjacielem i słuchaczem. Ano właśnie – przyjacielem. Podoba mi się jak diabli
ale ja jemu chyba nie. Aby uczcić znajomość praktycznie każdego zakątka Buenos
Aires wybraliśmy się na lody truskawkowe. Okazało się, że obydwoje je
uwielbiamy. Na miejscu spotkaliśmy Maxiego, Brodueya i Napo siedzących na
trawniku. Podchodząc usłyszeliśmy kawałek ich rozmowy.
-Laurunia?! – krzyknął Andres. Maxi
zrobił przestraszoną minę i zaczął uciekać. Andres również wstał i zaczął gonić
Maxiego. Po chwili dogonił go i uderzył lodem w jego czoło po czym powiedział z
trochę większym spokojem…
-Jutro przyjdziesz na ring i załatwimy to
jak mężczyźni. – Pewnie ta cała „Laurunia” to dziewczyna Andresa. Nie
wiedziałam, że ma nową dziewczynę. Myślałam, że wszystko sobie mówimy. Ale
trochę szkoda. Moje szanse znowu spadły do zera.
_______________________________________________________
Rozdzialik pisany na chemii, biologii, geografii i angielskim (tak wiem pilna ze mnie uczennica) :p Długością nie grzeszy ale nie umiełam bardziej tego rozciągnąć.
Tak więc Fede pojedzie do Buenos Aires (*SPOILER* gdzie czeka na niego pewna blądwłosa pani :3), a Andres będzie się bił z Maxim. Norma.
Swoją opinie na temat opowiadania zostawcie w komentarzu ;* /Pala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz