Opowiadanie cz.37
*Federico*
Wczoraj trochę przesadziłem.
Fajnie dogaduję się z Violettą i dobrze się z nią bawiłem ale na dobry koniec
musiałem coś popsuć. Ale ja naprawdę myślałem, że ona mówiła to w kontekście
żebym zaczął działać. Może dlatego, że większość lasek tak robi.
Przyzwyczajenie i tyle. Na szczęście Violetta mi wybaczyła. Teraz jestem
pewien, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. I cieszę się z tego. Violetta jest
ładna, inteligentna i w ogóle ale widzę, że ma wystarczająco dużo problemów Z
tym Leonem i Tomasem. A swoją drogą to ten Tomas wydaje mi się sympatyczny. I
zna włoski. Dzisiejszego dnia obudziłem się z zakwasami. Wczorajsze zwiedzanie
Rzymu dawało o sobie znać. Jakimś cudem udało mi się wstać, ale nie budziłem
Violetty. Była wystarczająco zmęczona. Pewnie sobie pośpi jeszcze kilka godzin
a ja muszę iść do szkoły. Wczoraj zrobiłem sobie wolne, żeby oprowadzić
Violettę. Będę miał małe zaległości ale trudno. Kiedy zjadłem śniadanie czyli
naleśniki które zostały jeszcze ze wczoraj zakwasy nie przechodziły.
Postanowiłem się trochę porozciągać ale właściwie nic to nie dało, a wręcz
pogorszyło sprawę. Idąc jak kaleka doszedłem do szkoły. Nie miałem bardzo
daleko ale też nie jakoś blisko. Kiedy wszedłem akurat zadzwonił dzwonek.
Półbiegiem udałem się do klasy. Z rezygnacją usiadłem w ławce. Miałem
matematykę. Po niej jeszcze geografię, włoski, historię, biologię i chemię. No
gorzej chyba być nie mogło. Tyle czasu siedzenia na lekcjach które i tak mnie
nie interesują wysłuchując rzeczy, które nigdy mi się nie przydadzą. Chciałbym
chodzić do szkoły muzycznej. Jakiś czas temu znalazłem w Internecie konkurs.
Trzeba było nagrać video jak śpiewam i wysłać. Nagrodą było stypendium do szkoły
muzycznej. Niestety to było już sporo czasu temu i nie dostałem żadnej
wiadomości co oznacza, że się nie dostałem. Może znajdę jakiś inny i się uda,
albo…
-Halo Federico słuchasz mnie? –
podniosłem głowę i ujrzałem panią Pazzi. Miała groźną minę. Z resztą jak
zawsze. Gdyby zmienić ostatnią literę jej nazwiska wyszedłby opis jej charakteru.
-Przepraszam zamyśliłem się.
-To nie szkoła po to aby się
zamyślać. Tu trzeba się uczyć. Zadałam ci pytanie. Podaj definicję jednomianu.
-Em to jest ten.. no…
-Wysłowisz się dzisiaj? Nie dość,
że nie uważasz to jeszcze się nie uczysz.
-A tak już sobie przypomniałem. To
pojedyncza liczba, litera lub iloczyn liczby i litery. – wyjąkałem.
-Tym razem masz szczęście
Pasquarelli ale następnym razem nie przejdzie ci tak łatwo. – kiedy odeszła od
mojej ławki odetchnąłem. Do końca lekcji próbowałem się jakoś skupić chociaż
mistrzowsko mi to nie wychodziło. Gdybym chociaż coś z tego rozumiał. A tym, że
to nie ma najmniejszego sensu. W końcu doczekałem się dzwonka. Zebrałem swoje
rzeczy i wyszedłem z klasy. Na przerwie zaczepił mnie mój przyjaciel. No
„przyjaciel”. Nasze relacje są raczej dziwne. Z jednej strony lubię go ale z
drugiej jest strasznie arogancki i denerwujący.
-Jak kaczka?
-No tak. Aczkolwiek tak to
wygląda. Nie wiem do jakiego innego zwierzęcia to porównać.
-Można też do człowieka z
zakwasami. Luigi nie mach do roboty nic innego niż denerwowanie mnie?
-No sorry. Nie chciałem. Od kiedy
tu jesteś taki drażliwy? – wysłałem mu znudzone spojrzenie – Widziałem cię
wczoraj jak szedłeś z jakąś laską na placu hiszpańskim. Całkiem niezła.
-Uważaj na słowa.
-Uuu.. a któż to był, że tak
agresywnie reagujesz hę? – Luigi zaczynał mnie irytować.
-Nie twoja sprawa.
-Jak to nie moja? Wyrywasz
laseczkę i nie łaska powiedzieć kumplowi jaka jest?
-Po pierwsze – zacznij wyrażać się
z szacunkiem, a po drugie – to nie moja dziewczyna.
-Czyli jest wolna?
-Nawet nie próbuj się do niej
przystawiać. To moja przyjaciółka.
-Przyjaciółka czynie i tak jest
mega laską.
-Ogarnij się stary. I tak byś się
z nią nie dogadał. Nie mówi po włosku.
-Ooo jak fajnie. Skąd jest? Z
Francji? Hiszpanii? Anglii?
-Z Argentyny. I przestań już tak
mówić. Nie miałbyś u niej szans. – zaśmiałem się ironicznie i odszedłem, a raczej
odkuśtykałem. Później już tylko 5 lekcji. Z tym, że to „tylko” minęło mi jak
tydzień. Wręcz rozsadzało mnie w środku z nudów. Nareszcie zadzwonił ostatni
dzwonek. Zauważyłem, że moje zakwasy sporo się zmniejszyły a przynajmniej na
tyle abym mógł normalnie chodzić. Na szczęście nie miałem dziś WF’u. Z dobrym
humorem udałem się do domu.
-Dzień dobry! – wręcz wykrzyczałem
otwierając drzwi.
-Ciszej Fede. Chcesz wszystkich
pobudzić? – z kuchni wyszła moja mama.
-Ale jak to? Violetta i German
jeszcze śpią?
-No skoro tak wczoraj wymęczyłeś
Violettę zwiedzanie to nie dziw się. A German wrócił późno w nocy z jakieś
spotkania biznesowego.
-A tak. To ma sens. To ja pójdę do
siebie. Pewnie będę uczyć się do wieczora. Dlaczego nie mogę chodzić do szkoły
muzycznej? Byłoby dużo prościej.
-Może dla ciebie. Mnie na to nie
stać. Z resztą coś ty sobie znowu ubzdurał? Jesteś jeszcze dzieckiem. Twoim
zadaniem jest się uczyć!
-Mamo ja mam 17 lat!
-Ciszej. Nie obchodzi mnie to.
Marsz do swojego pokoju. Przed chwilą powiedziałeś, że masz dużo nauki. –
odwróciłem oczami, zarzuciłem plecak na ramię i odszedłem. Ostatnio coraz
częściej się z nią kłócę. Nie lubię tego ale czasami po prostu nie umiemy
rozmawiać inaczej. To moja mama i kocham ją. Wiem, że ona też chce dla mnie dobrze.
Kiedy miałem 4 lata zmarł mój tata. Ciężko to przeżyłem, ale moja mama jeszcze
gorzej. Załamała się, ale German pomógł jej znowu stanąć na nogi. Mniej więcej
dlatego jest dla nas taki ważny. To spoko gość.
*Angie*
„Anque estemos distantes se que estaras cerca de mi”.
Dlaczego to tak boli? Próbuję
zapomnieć ale mogę. German… mojej głowie ciągle German. Chciałabym go teraz
zobaczyć i znowu przeprosić. Ale on jest tak daleko. Z dnia na dzień coraz
bardziej żałuję tego co zrobiłam. Straciłam go. Straciłam go na zawsze. Wiem,
że za kilka dni wróci ale znam siebie i wiem, że mój wielki napływ odwagi by go
zobaczyć minie. Jestem tchórzem. Ale nie rozumiem czemu nie mogę zapomnieć?
Podobno czas leczy rany. Mam nadzieję, że to prawda. Póki co chyba nie działa.
Dodatkowo mam w głowie wczorajszą rozmowę z Jackie. Chyba trochę przesadziłam.
Pewnie wzięła mnie za wariatkę. Chociaż nie miałabym nic przeciwko gdyby wzięła
do siebie te słowa. Ja i Pablo to przeszłość. Teraz naprawdę potrzebuję być
sama. To mi zrobi najlepiej. Dzisiejszego dnia w Studiu miałam nie do końca
dobry humor i uczniowie chyba to zauważyli ale starałam się zachować normalnie.
Średnio mi to wychodziło ale trudno. Kiedy po lekcjach poszłam do pokoju
nauczycielskiego otwierając drzwi zauważyłam Pablo i Jackie całujących się.
Kiedy mnie zauważyli odskoczyli od siebie.
-Spokojnie nie zwracajcie na mnie
uwagi. Tylko zostawię dziennik i idę. – powiedziałam lekko nerwowo.
-Em.. no to ten.. ja już pójdę. –
wydukał Pablo. Kiedy wyszedł wzięłam torebkę z zamiarem wyjścia lecz to nie
mogło być takie proste. Jak mieć zły dzień to na całego. Podnosząc ją urwała mi
się szelka i torebka upadła na ziemię. Wyleciało z niej praktycznie wszystko.
Uklękłam i zaczęłam szybko zbierać swoje rzeczy. Później zdarzyło się coś czego
zupełnie się nie spodziewałam. Jackie podeszła do mnie i pomogła mi. Kto by się
domyślał takiego zwrotu akcji? Kiedy skończyłyśmy wzięłam torebkę do rąk i
wstałam.
-Dziękuję za pomoc.
-Nie to ja ci dziękuję.
-Za co? – zapytałam zdziwiona.
-Za to co wczoraj mi powiedziałaś.
Miałaś stu procentową rację. Dzięki. – uśmiechnęłam się i wyszłam. Miła rozmowa
z Jackie? Nigdy nie myślałam, że to się zdarzy.
*Camila*
Przestaję rozumieć siebie. Co mi
do licha odbiło? Skoro podobam się DJ’owi a on mi to czemu po prostu mi nie
powiedziałam, że widziałam to video. Czy ja chciałam się odkochać? Wątpię.
Lubię na niego patrzeć. Na jego uśmiech. Kiedy się śmieje. I kiedy robi to co
kocha – rapuje. Ostatnio na serio mnie tym zaraził. Fajna zabawa. No może zabawa
dla mnie. Dla niego to styl życia. On tym wyraża jak się czuje. Kiedy jest
smutny, zły lub... zakochany. Ten filmik dał mi naprawdę wiele do myślenia.
Muszę wziąć się w garść i wszystko mu powiedzieć. Co może się stać? Wiem co on
do mnie czuje więc skąd u mnie ten strach. Poszłam zdeterminowana do Studia.
Zaczęłam go szukać. W końcu zauważyłam go na korytarzu. Jednak nie podeszłam.
Gdy go zobaczyłam zmiękły mi kolana. Już zdążyłam się odwrócić z zamiarem
odejścia, kiedy usłyszałam jego głos.
-Nie, czemu pytasz?
-Bo wydawało mi się, że chcesz
przede mną uciec.
-No dobrze. Jednak coś się stało.
-Czyli co ?
-Ja muszę ci się do czegoś
przyznać.
-Co się stało?
-Ale możemy iść gdzie indziej?
-Tak jasne. – Było widać, że DJ nie
rozumiał o co chodzi. Poszliśmy do Sali od muzyki. Nie miałam pojęcia jak
zacząć.
-No to o co chodzi Cami?
-Chcę ci się przyznać, że wtedy co
znalazłam tego laptopa to wiesz…
-Aaa coś tak czułem, że chciałaś
zobaczyć tego vloga.
-Tak chciałam ale tego nie
zrobiłam.
-Fajnie więc w czym problem?
-W tym, że zobaczyłam coś innego. –
DJ zrobił zakłopotaną minę.
-A co dokładnie?
-Ja nie wiedziałam, że ty do mnie…
-Taka prawda. Cami przepraszam.
Wiem, że ja dla ciebie jestem tylko przyjacielem, ale to tak wyszło. Kiedy zobaczyłem
cię tutaj pierwszy raz to jakby strzelił we mnie piorun. Wybacz mi. – patrzyłam na niego jak na obrazek. Jeszcze nigdy
nikt tak o mnie nie mówił.
-Nie masz za co mnie przepraszać.
Gdybym tego nie zobaczyła sama nie wiedziałabym teraz co do ciebie czuję. – uśmiechnęłam
się nieśmiało.
-Więc ja.. podobam ci się?
-No t tak. A tak właściwie to
ciekawi mnie coś?
-Co?
-Jak ty właściwie masz na imię?
Nie wiem nawet tego.
-Dionizio. Dionizio Juarez.
-Ładnie. – staliśmy naprzeciwko
siebie patrząc sobie w oczy. DJ czy może raczej Dionizio zaczął się do mnie zbliżać
gdy do Sali wbiegł Maxi.
-DJ! Chodź szybko musisz mi pomóc!
-Tak już idę. – pocałował mnie w
policzek i poszedł z Maxim.
_____________________________________________________
Dzisiaj opowiadanie z perspektywy Federico. Chciałam przybliżyć wam trochę jego postać wykreowaną przezemnie.
Angie bidulka cierpi :c Jackie jest miła dla Angie Cami i DJ wkońcu razem. Ale jakoś coś ostatnio nie mam weny na romantish /Pala
Angie bidulka cierpi :c Jackie jest miła dla Angie Cami i DJ wkońcu razem. Ale jakoś coś ostatnio nie mam weny na romantish /Pala
Biedna Angie :( czekam na nexta super rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń