Opowiadanie cz.30
*León*
Ostatnio mam wrażenie, że z dnia
na dzień zbliżam się do Lary. Gdzieś w głębi serca jeszcze zależało mi na
Violetcie ale po tym wszystkim co się stało już nie wiem co mam myśleć. Z
resztą Lara podobała mi się i to chyba czas żeby zapomnieć o Violetcie. Ona ma
teraz swojego Tomaska. Dziś na torze szło mi lepiej niż zwykle. Miałem
wyjątkowo dobry dzień. Aż cieszę się, że nie poszedłem do Studia. Może i ominęły
mnie zajęcia ale dla takiego wyniku było warto. Za niedługo są ważne zawody.
Planuję w nich wystartować. Będzie tam sporo zawodowców ale idzie mi nadzwyczaj
dobrze więc myślę, że mam spore szanse na wygraną. Znalazł się jednak dziś
jakiś mały punkcik który oczywiście nie był za szczęśliwy. Odkąd odmówiłem
Larze to wspólne wyjście jest dla mnie trochę na dystans. Może tamta sytuacja
ją trochę speszyła. Niby powinno mnie to cieszyć a jednak tak nie jest. Nie
miałbym nic przeciwko gdyby mnie podrywała. Jednak ja tu jestem facetem i chyba
pora zacząć działać.
-Lara? Ostatnio pytałaś mnie czy
gdzieś razem wyjdziemy…
-Sorki León. Wiem, że jesteś z
Violettą i ten teges. Nie chce wam wchodzić w związek. Przepraszam.
-Myślałam, że Cię nie interesuje.
-Więc się myliłaś. – przybliżyłem
się do niej i ją pocałowałem. Teraz miałem pewność, że Lara jest dla mnie
jeszcze ważniejsza niż myślałem.
*Violetta*
Przez jeszcze dwa dni odpoczywałam.
Na szczęście Angie przychodziła do mojego pokoju więc miałam z kim pogadać.
Jednakże nie o wszystkim. Bardzo chciałam jej powiedzieć co się teraz dzieje
między mną, Tomasem i Leonem jednak było to dla mnie za trudne. Po prostu nie
potrafiłam. Moje plany na dzisiaj to porozmawiać z Leonem i dowiedzieć się co
ominęło mnie w Studiu podczas mojej nieobecności. Na śniadaniu zjadłam chyba
połowę jedzenia ze stołu. Kiedy byłam chora nie miałam zbytnio apetytu, a teraz
te pustki w żołądku się odezwały. Kiedy się najadłam miałam już wyjść do
Studia. Otworzyłam drzwi a w nich stał... Tomas z bukiecikiem kwiatów!
-To udała Ci się bo kompletnie się
nie spodziewałam.
-Chciałem odprowadzić Cię do
Studia. Zgodzisz się ?
-Oczywiście. To miłe. – Po drodze
bez przerw rozmawialiśmy. Tomas był mi wtedy bliższy niż kiedykolwiek. Po takim
idealnym poranku myślałam, że nie może go nic zepsuć. Jednak stało się. W
szkole nie było Leóna. I jak miałam z nim pogadać? To raczej nie jest rozmowa
na telefon. Szłam do jego domu ale zatrzymał mnie Andres i powiedział, że go
nie ma bo poszedł na tor motocrossowy. Od kiedy on niby jeździ na motorze?
Jednak poszłam tam sprawdzić czy to prawda czy po prostu sobie ze mnie żartuje.
I zastałam go tam – CAŁUJĄCEGO SIĘ Z LARĄ! To był cios prosto w serce. Leon
mnie zdradził. To wszystko co mówił, że mnie kocha i nikt i nic tego nie zmieni
to tylko i wyłącznie kłamstwo! Zaczęłam biegnąć. Biegłam przed siebie i
dobiegłam aż do Studia. Weszłam do Sali muzycznej i zastałam tam Tomasa. Nie
byłam w stanie nic powiedzieć. Całą twarz miałam zalaną łzami. Nic nie mówiąc
po prostu go przytuliłam. Wręcz nie chciałam go puszczać. On mnie rozumiał bez
słów. Płakał w jego ramionach przez kilka minut. Ona cały czas próbował mnie
uspokoić. Później po prostu go przeprosiłam i poszłam do domu. Zamknęłam się w
pokoju, położyłam na łóżku i płacząc zasnęłam.
*Camila*
Rano prawie zapomniałam wziąć
tableta DJ’a ale w ostatniej chwili sobie o nim przypomniałam. Nie miałam
pojęcia co mu powiedzieć. Że wzięłam jego tableta, włączyłam go i przeglądałam
jego prywatne pliki bez pozwolenia? Przecież on mnie znienawidzi. I co jeszcze
z tym nagraniem. Tym w którym mówi co do mnie czuje. Nie mogę ukrywać, że mi
też się podoba ale jeśli mu powiem, że wiem, że mnie kocha i, że czuję to samo
to niby taka wesoła wiadomość ale skapnie się, że włączyłam jego tableta. Kiedy
doszłam do Studia od razu go zobaczyłam. Biegał po całe szkole jak poparzony.
-Hej DJ ! Co Ci się stało?
-Zgubiłem wczoraj mój tablet!
Znaczy wiem gdzie go zostawiłem ale jak po niego poszedłem to go już nie było.
A co jak wpadł w niepowołane ręce? A co jeśli ktoś go już sprzedał za grube
pieniądze? Dla mnie ten tablet jest święty. Rozumiesz? Mam tam wszystkie
najważniejsze dla mnie pliki!
-DJ! Uspokój się! Ja go znalazłam.
Patrz. Mam go w ręce.
-O niebiosa! Dziękuj Cami.
Naprawdę nie wiem jak Ci się odwdzięczyć. Mam nadzieję, że go nie włączałaś?
-Nie no co ty.
-Na pewno? Bo ja bardzo dobrze Cię
znam i wiem, że na pewno zżera Cię ciekawość jaki vlog będzie następny.
-Nie no weeeź. Ja? Niemożliwe.
-Jeśli tak mówisz to wierzę Ci.
Teraz muszę lecieć na zajęcia. Narka! – ach ten wariat. Może to trochę dziwne
ale to jedna z cech które w nim lubię. Jednak żałuję, że nie powiedziałam mu
prawdy. Dziwnie mi trochę będzie. A co gorsza – nie sprawdziłam w końcu tego
jego nowego vloga! Znowu będę musiała czekać w niepewności!
*Angie*
Po wczorajszej kolacji z Germanem
bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Jest lepiej niż kiedykolwiek. Dziś muszę się
spotkać z mamą. Póki jest w Buenos Aires chcę spędzić z nią jak najwięcej czasu
jednocześnie uważając żeby nie palnąć nic głupiego. Dzisiejszego popołudnia
czytałam w salonie swoją ulubioną książkę gdy zadzwonił dzwonek. Olga robiła
coś ważnego więc ja otworzyłam drzwi. Kiedy je otworzyłam stała tam osoba której
najbardziej nie powinno tu być. TO ZNOWU MOJA MAMA!
___________________________________________________________
Dziwnie się czuję. Ten rozdział pisało mi się wyjątkowo łatwo. No mam nadzieje, że przez to nie zjedzie na jakości. Podoba się ? /Pala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz