czwartek, 27 lutego 2014

Opowiadanie cz.33


*Violetta*

Rano pędziłam z Angie do Studia jak szalona! Obydwie zasnęłyśmy. Tata nas nie budził bo przecież nie wie, że chodzę do Studia. Bogu dzięki zdążyłyśmy w ostatniej chwili. Miałam dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Starałam się nie myśleć o ostatnich zdarzeniach. Nie łatwo jest o tym nie myśleć ale grzechem byłoby zmarnować taki piękny dzień na smutki. Jednakże kiedy tylko zobaczyłam w Studiu Leóna posmutniałam. Szybko odwróciłam się i poszłam w inną stronę gdzie spotkałam Camile i Fran. Ostatnio w ogóle nie mam dla nich czasu. To w końcu moje najlepsze przyjaciółki. Na szczęście nie gniewały się na mnie, że ostatnio byłam jakaś dziwna. Oczywiście opowiedziałam im wszystko co się działo. Po czwartej lekcji kiedy szłam z nimi przez holl ponownie zauważyłam Leóna. Nie wytrzymałam. Musiałam z nim pogadać.
-León! Zaczekaj Chwilę. Chcę pogadać.
-Nie mam czasu.
-To ważne.
-My naprawdę nie mamy o czym gadać.
-Widziałam Cię jak całujesz się z Larą. - Chłopak zatrzymał się i odwrocił do mnie z kamienną miną.
-No i?
-Jak to ‘No i’ ? Zdradzasz mnie. I masz do powiedzenia tylko i wyłącznie ‘No i’ ?
-Zdradzam? Daj spokój. Nie zauważyłaś, że nasz związek już dawno się skończył?
-O czym ty mówisz León? Najpierw robisz z igły widły. Później mnie zdradzasz i teraz się dowiaduję, że ze mną zrywasz?
-Dla mnie to się dawno skończyło.
-Ale dla mnie nie.
-Nie mam teraz czasu. Daj mi święty spokój. – odwrócił się na pięcie i odszedł. Nie chciałam płakać. Bardzo tego nie chciałam. Nie dziś. Jednak nie dałam rady. Zasłoniłam twarz i wybiegłam ze Studia. Jak on mógł mnie tak zranić? To straszne co zrobił. W dodatku w taki sposób. Jak mogłam się do niego tak pomylić? Myślałam, że to ten jedyny. Pomyliłam się. Szlochając dobiegłam do domu. Miałam wielką ochotę wyrzucić z siebie to wszystko. Unikając domowników przemknęłam do pokoju Angie. Co najgorsze, nie zastałam jej tam ani jej rzeczy. Czyżby pokłóciła się z tatą? Oby nie. Są razem tacy szczęśliwi. Jednak nie zawachałam się o poszłam do taty zapytać gdzie jest Angie. Zastałam go w kuchni. Zanim weszłam szybko otarłam łzy.
-Tato. Widziałeś gdzieś Angie?
-Tak. Ale już jej nie ma. – dopiero wtedy zobaczyłam jego minę. Był strasznie zdenerwowany.
-Jak to jej nie ma? Pokłóciliście się prawda? – tata nie odpowiadał więc mówiłam dalej.
-Wiesz może gdzie ją znajdę?
-Hmm… no nie wiem. Może poszukasz ją w Studiu. – zamarłam.
-Że gdzieee? Co to jest to Studio? - Usiłowałam udawać, że nie ogarniam.
-Nie udawaj głupiej Violetta!
-Ale..
-Cisza! Myślałaś, że o niczym się nie dowiem? Pomyliłaś się moja droga panno! Jeszcze nigdy się na nikim tak nie zawiodłem! No może jeszcze na Angie!
-Ty też święty nie jesteś! Nie ma to jak ukrywać przede mną przez 16 lat, że mam ciocię i babcię. Świetne rozegranie tato!
-Nie pyskuj! Marsz do swojego pokoju!
-Nie! – szybko wybiegłam z domu zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Kiedy biegłam słyszałam jeszcze przez chwilę jak ojciec mnie woła. Nie miałam zamiaru wracać. Podle mnie oszukał i jeszcze robi mi wyrzuty. Dodatkowo obraża Angie. On chyba nigdy siebie nie słyszał. Egoista! Dobiegłam do parku i nie wiedziałam co mam robić. Usiadłam na ławce i ponownie zaczęłam płakać. Kolejny z najgorszych dni w moim życiu. Mam ostatnio wyjątkowo podły los. Czemu? Czym sobie na to zasłużyłam. Schowałam twarz w dłoniach szlochając jeszcze bardziej. W pewnym momencie poczułam na karku dotyk.
-León?
-Nie to ja Angie.
-Angie. On wszystko wie. Co teraz?
-Teraz może być już tylko lepiej.
-Jak to lepiej? A co jeśli on teraz zabroni mi chodzić do Studia? Jeśli zabroni mi was widywać?
-Nie może tego zrobić. Jesteś już prawie dorosła. Masz prawo za siebie decydować.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Na pewno nie to żebyś się od niego odwracała. To twój ojciec i musisz się z nim pogodzić.
-Ale Angie!
-Taka jest prawda. Nie możesz tego zmienić. A na pewni nie utnie nam kontaktów. Nie odważyłby się. Mam wrażenie, że on w pewnym sensie zrozumiał swój błąd a jeżeli nie to na pewno wkrótce zrozumie.
-A co z tobą. Tobą i tatą. Byliście razem szczęśliwi. – zauważyłam, że Angie po tych słowach bardzo posmutniała.
-Violu to był związek zbudowany na kłamstwach. To było wręcz niezdrowe. Czuję, że to był głównie mój błąd. Kiedy tu przyjechałam powinnam od razu wszystko mu powiedzieć a ni bawić się w te gierki.
-Nie mów tak.
-Kiedy to prawda. Teraz proszę wróć już do domu. German już pewnie się o ciebie martwi. Ja muszę jeszcze iść coś załatwić. – pocałowała mnie w głowę i odeszła. Nie wiem jak ona daje radę zachować w tej sytuacji taki spokój. Chciałabym być taka jak ona. Jeszcze chwilę myślałam czy wrócić czy nie ale w końcu doszłam do wniosku, że wrócę ale to nie znaczy, że mu wybaczyłam. Krokiem spacerowym doszłam do domu a później szybko przemknęłam do swojego pokoju.

*Angie*

Po rozmowie z Pablo poczułam się trochę lepiej ale nie do końca. Mój smutek szybko wrócił. Zaczęłam spacerować po parku. Myślałam o wszystkim co spotkało mnie z Germanem. Minęło zaledwie kilka godzin a ja już za nim tęskniłam. Bałam się, że to już nigdy nie wróci. Nigdy nikogo tak nie pokochałam. Dodatkowo doszło poczucie winy. Kiedy tak rozmyślałam zobaczyłam dziewczynę na ławce która płakała. Kiedy podeszłam bliżej okazało się, że to Violetta! Położyłam dłoń na jej karku. Trochę przestraszyła. Powiedziała mi, że German już zaczął robić jej kazanie i uciekła z domu. Widziałam jej stan i nie chciałam dobijać jej jeszcze bardziej faktem iż to jej babci wszystko jej powiedziała. No prawie. Jeśli chodzi o Studio to już moja wina. W dodatku troszkę jej nakłamałam ale to tylko dlatego, że chciałam jej pomóc. Chciałam, że by wróciła do domu. W rzeczywistości czułam się tak somo jak ona jeśli nie gorzej. Powiedziałam, żeby wróciła do domu, ucałowałam ją w głowę i odeszłam. Miałam zamiar pogadać z mamą. Ostatni raz porozmawiać z mamą. Byłam na nią wściekła. Musiałam najprościej w świecie dać jej do zrozumienia, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Doszłam do hotelu w którym była zakwaterowana. Nie wiedziałam w którym pokoju mieszka więc poszłam do recepcji aby się zapytać. Niestety – czekał mnie tam szok. Recepcjonista powiedział mi, że moja mama wyjechała popołudniu i zostawiła tylko list zaadresowany do mnie. Kiedy wyszłam z hotelu od razy otworzyłam list. Pisało w nim:

„Droga Angie
Może już wiesz lub nie ale powiedziałam Germanowi prawdę.
Nie miałam zamiaru czekać.
Klasycznie musiałam rozwiązywać twoje problemy.
Całuje!
                         Angelica”

Albo mi się wydaje albo ona najprościej w świecie sobie ze mnie drwiła? ‘Całuje’. Tak jasne. Całować to na sobie może w mięso poniżej kręgosłupa! Nie dość, że powiedziała Germanowi prawdę przy tym niszcząc mi życie to jeszcze perfidnie wyjechała. Ja już naprawdę nie mam siły do tej kobiety. Zrezygnowana poszłam do mieszkania, położyłam się na łóżku i zasnęłam.
_________________________________________________________
Tak więc no. Mały rozpad Leonetty. No i jeszcze Angie. Tak wg. to pozdrawiam Ewelinę która próbowała mi wmówić, że dam radę to napisać w jeden dzień i.... miała racje ._. /Pala

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz