poniedziałek, 10 marca 2014

Opowiadanie cz.36


*Violetta*

-Gotowa na wycieczkę życia? – zapytał Federico wchodząc wczesnym rankiem do mojego pokoju.
-Jak najbardziej – wymamrotałam półżywa.
-A nie wyglądasz. Co ty całą noc nie spałaś?
-Zasnęłam zaraz po tym jak wczoraj wyszedłeś. Nie ważne ile bym spała bo i tak się nie wyśpię.
-Lepiej szybko otrzeźwiej bo zaraz idziemy. Tyle tego wszystkiego, że pewnie jeszcze zostanie na jutro.
-Tak już się zbieram ale łaskawie wyjdź.
-A tak. Tylko szybciutko. – kiedy wyszedł uderzyłam głową w poduszkę ale szybko się podniosłam bo pewnie znowu bym zasnęła. Zebrałam się najszybciej jak mogłam co wcale nie znaczy, że szybko. Przymulałam jak nigdy. Kiedy zeszłam do kuchni poczułam zapach naleśników. Po chwili zauważyłam Federico przy kuchence przygotowującego wielki talerz naleśników.
-Armie tym nakarmisz.
-Oj tam. Najeść się trzeba.
-No trzeba ale tutaj jest już z czterdzieści naleśników.
-To zostanie jeszcze dla Germana i mojej mamy.
-Na obiad i kolacje. Mogę jednego bo głodna jestem jak nigdy. Wczoraj nie zeszłam na kolacje.
-A żałuj bo mama przyrządziła pyszne tortille. W szawce jest dżem.
-A tak w ogóle to gdzie oni są?
-Śpią jeszcze. Jest siódma rano.
-A ja jutro chyba nie wstanę. – Federico i ja zjedliśmy część naleśników. Słowo „część” jest tutaj jednak trochę omylne bo napchałam się nimi po brzegi. Podczas rozmowy przy jedzeniu trochę się ożywiłam. W końcu przyszedł czas aby zrzucić te kilogramy które osadziły się przez naleśniki i poszliśmy zwiedzać Rzym. W sumie kiedy jechaliśmy z lotniska już widziałam kilka ciekawych miejsc. To było tylko zerknięcie bo taksówka cały czas jechała ale widok był nieprawdopodobny.
-No to gdzie chciałabyś iść na początku?
-A to czasem nie ty jesteś tutaj przewodnikiem?
-Oczywiście. I to najlepszym we Włoszech ale daję Ci wybór.
-Może zacznijmy od najpopularniejszych miejsc jak Koloseom albo Krzywa Wieża.
-Violetta. Krzywa Wieża jest w Pizie. – powiedział jak by z rezygnacją.
-A no racja. Angie by mnie chyba zabiła gdyby to usłyszała.
-Kim jest Angie?
-To moja ciocia. Dobra koniec tematu chodźmy już do tego Koloseum zanim się okaże, że też nie jest w Rzymie. – pociągnęłam Federico za ramię ale oczywiście w drugą stronę więc szybko zawróciliśmy. Koloseum było piękne i dużo większe niż wydawało się na zdjęciach. To naprawdę ogromna budowla. W około była widownia, a na środku spory plac. Z tego co opowiadała mi Angie odbywały się tam między innymi walki gladiatorów i polowania na dzikie zwierzęta.
-Tutaj jest świetnie.
-Zgodzę się ale wiesz. Ja jestem człowiekiem nienawidzącym przemoc i trochę dziwnie się tutaj czuję.
-Ej a to prawda, że kiedyś zabijano tu chrześcijan?
-Tak. To straszne. Ale błagam nie mówmy p tym bo już mam przed oczami tą krew. Okropne. A słyszałaś może o frazku Michała Anioła „Sąd ostateczny” ?
-Tak. Coś o tym słyszałam ale nie miałam okazji widzieć nawet zdjęć.
-No to teraz zobaczysz na żywo. Chodź. – przez chwile biegliśmy ale moja słaba kondycja wygórowała i przez większość drogi i tak szliśmy. Kiedy doszliśmy doznałam szoku. To było najpiękniejsze co w życiu widziałam. Wielkie pomieszczenie. Na każdej ścianie obrazy. Niesamowite obrazy. Tak jak czytałam kiedyś była tam przedstawiona postać Chrystusa, Sędziowie i Królowie, Apostołowie i Uczniowie, Święte Kobiety i wiele innych rzeczy. Nie mogłam się na to napatrzeć. Po chwili dopiero poczułam cudzy dotyk na ręce. Na szczęście to tylko był Federico.
-Przestraszyłeś mnie.
-Trochę się chyba zamyśliłaś.
-To jest piękne.
-Wiem. Ale stoisz tak i oglądasz jakieś 20 minut. Lepiej się ruszmy bo nie zdążymy zwiedzić wszystkiego.
-A gdzie teraz ?
-To może cię zainteresować. Teatro Argentina. Tylko nie daj się zmylić nazwie. To miejsce nie ma większego powiązania z Argentyną.
-To dlaczego taka nazwa?
-To chodzi o położenie. No nie chce mi się opowiadać.
-Ooo mój przewodnik taki leniwy? Nieładnie.
-Nie śmieszne. – odpowiedział z pretensjami. Mimo jego powagi mi chciało się śmiać. Teatr był niedaleko więc szybko doszliśmy. W sumie to nie jakiś bardzo ważny zabytek ale przypomniał mi o mamie. Federico chyba o to chodziło kiedy mówił, że to może mi się spodobać. Tata kiedyś mówił mi, że mama kiedyś tam występowała. Po moim policzku spłynęła łza ale szybko ją wytarłam. Nie chciałam teraz się wyżalać. Później byłam trochę zmęczona więc udaliśmy się na plac Hiszpański obok którego były też schody Hiszpańskie. Na placu kupiliśmy precle.
-Chodźmy usiąść na tych schodach. Ciekawe miejsce. I jest widok na tą śliczną fontannę.
-Nie lepiej nie. Jest taki przesąd, że nie można na nich jeść. Zaraz pójdziemy.
-Leniwy i przesądny. Zaraz chyba zmienię przewodnika.
-Przestań. Nie jestem przesądny. To tak tylko no… na wszelki wypadek. Co ludzie by sobie pomyśleli?
-Nie męcz się. Żartuję tylko. – ponownie zaczęłam się niego śmiać. W końcu zjedliśmy precle i poszliśmy oglądnąć te schody. Tak jak Mówił Federico nikt tam nie jadł. Ciekawe, że ludzie nadal wierzą w tak stare przesądy. Później zwiedzaliśmy jeszcze różne randomowe budynki i różne zabytki. Były to między innymi Panteon, Forum Romanum, Circus Maximus, Muzeum Narodowe w Rzymie które było chyba najciekawsze i wiele innych miejsc. Kiedy skończyliśmy zwiedzanie już zrobiło się ciemno. Wręcz w ostatniej chwili dobiegliśmy do budki z lodami Włoskimi. Jedząc je udaliśmy się do domu. Przez całą drochę nie zamykaliśmy jadaczek. Rozmawialiśmy cały czas. Jeszcze zanim doszliśmy do osiedla Federico uderzył mnie lekko w ramię i krzynkął…
-Goń mnie! – w pierwszej chwili pomyślałam, że po prostu mu  odwaliło. To dziecinne ale pobiegłam za nim. W końcu co mi szkodziło? Po chwili zauważyłam, że wspina się po drabinie na jakąś wysoką budowlę.
-Fede gdzie ty idziesz?
-Chodź ze mną. Nie pożałujesz. – po chwili zawahania jednak poszłam za nim. Do drabinie trzeba było iść dłuższą chwilę ale opłacało się. Kiedy dostałam się już na dach Federico stał tam opierając się o barierkę. Kiedy do niego podeszłam zobaczyłam coś niesamowitego. Widok na Rzym nocą. Tego nie da się opisać słowami. Doprawdy zaniemówiłam.
-Podoba Ci się co? Przychodzę tutaj gdy jest mi źle. Gdy muszę nad czymś pomyśleć. Ten widok mnie uspokaja. Praktycznie nikt nie wie o tym miejscu.
-Czasami też chciałabym tak zniknąć z powierzchni ziemi. Żeby nikt nie wiedział gdzie jestem. – staliśmy tak w milczeniu przez kilka minut. Rozkoszowaliśmy się pięknym widokiem. W pewnym momencie zauważyłam na drodze grupę skateboardzistów. Przypomniało mi się moje pierwsze spotkanie z Leónem. Automatycznie posmutniałam.
-Co się stało Violu? – Federico troskliwie objął mnie ramieniem.
-Nie ważne. Nie będę się teraz użalać nad sobą.
-No powiedz. Przyjmą to na klatę.
-Kiedy przyjechałam do Buenos Aires poznałam Tomasa. Może to trochę kiczowate ale zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Jednak spotkało nas wiele komplikacji. Później pojawił się León z którym się zaprzyjaźniłam. Właśnie on uratował mnie przed zderzeniem ze skateboardzistami. Późnie ja po prostu zaczęłam do niego czuć to samo co do Tomasa. Później wszystko różnie się toczyło ale zostaliśmy parą. Byliśmy razem szczęśliwi ale jedna kłótnia i kilka dni później widziałam jak całuje się z inną. I, że to wszystko stało się zaledwie kilka dni temu.
-A co z Tomasem?
-Wiesz… dalej go kocham. Ale postanowiliśmy zostać przyjaciółmi, a on pewnie już nie czuje tego co kiedyś.
-Nie przejmuj się. Skoro tak po prostu o tobie zapomnieli to są idiotami. Na pewno kiedyś znajdziesz kogoś kto będzie cię kochał całą bez ograniczeń. – uśmiechnął się zaczął do mnie zbliżać. On… ona chciał mnie pocałować. Szybko zareagowałam i odepchnęłam go.
-Co ty wyprawiasz?
-Ja myślałem, że…
-Źle myślałeś! Jesteś taki jak wszyscy. Po prostu chciałeś mnie wykorzystać! Jak mogłam być taka naiwna!? – wkurzona nie dałam mu skończyć, ostrożnie zeszłam po drabinie na dół i pobiegłam do domu.

*Angie*

Nadal mam wyrzuty sumienia z tego powodu, że Pablo i Jackie się przeze mnie kłócą. Pablo to mój przyjaciel i jakoś muszę mu pomóc. Ale jak? W dodatku lepiej go o nic nie pytać bo się zdenerwuje, że się wtrącam.  Ale ja nie dam rady siedzieć bezczynnie kiedy on jest smutny. Kiedy weszłam do pokoju nauczycielskiego zastałam tylko Jackie. Popatrzyła na mnie z niechęcią, przewróciła oczami, wzięła łyka kawy i chciała wyjść. Wtedy mnie olśniło.
-Jackie zaczekaj.
-Czego chcesz?
-O co ci właściwie chodzi? Jaki masz ze mną problem?
-Śpieszę się.
-Chodzi Ci o Pablo prawda? – Jackie milczała. – Posłuchaj, ja i Pablo jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Tylko przyjaciółmi powiadasz? Myślisz, że ja jestem głupia? Dobrze wiem, że kiedyś byliście razem.
-Ale to przeszłość. Nie  traćcie szczęścia przeze mnie. Ja nawet gdybym coś tam do niego czuła to by nie miało sensu. Ja teraz potrzebuję samotności. Jeżeli nie ufasz mi to przynajmniej zaufaj Pablo bo to wspaniały facet i jeszcze pożałujesz jeśli czegoś teraz nie zrobisz. – po mojej przemowie Jackie tylko westchnęła, odwróciła się i wyszła. Jakby nigdy nic. Chociaż wydawało mi się jakby się lekko uśmiechnęła. A może mi się przewidziało? Chyba zaczynam wariować. Po zajęciach udałam się do Violetty żeby zapytać co u niej. Trudno będzie mi patrzeć na Germana ale trudno. Przecież nie przestanę przez to widywać siostrzenicy. Kiedy tam doszłam drzwi były zamknięte. Zadzwoniłam dzwonkiem lecz nikt nie otwierał. Obeszłam dom wokoło patrząc przez okna lecz nikogo nie widziałam. Od razu podskoczyło mi ciśnienie. Szybko wybrałam numer do Violi – była poza zasięgiem. Tak samo German. To znaczy tylko jedno – wyjechali za granice.

*Violetta*

Wpadałam do domu lecz jednak szybko się ogarnęłam bo tata albo Giovanna zadawaliby pytania a ja nie mam ochoty z nikim o tym rozmawiać. Cichaczem weszłam na piętro i do swojego pokoju. Usiadłam przy stole opierając głowę na ręce. Chwilę później wszedł Federico.
-Nie umiesz pukać? Idź sobie.
-Daj mi wytłumaczyć.
-Co tu do tłumaczenia?
-Bo to nie tak. Ja po prostu źle zrozumiałem twoje intencje.
-Jakie znowu intencje? Kiedy zrobiłam coś znaczącego?
-No bo wiesz. Ja.. no opowiadałaś mi o Leónie i Tomasie i pomyślałem, że chodzi ci o mnie, że chcesz mi dać jakiś znak. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Przepraszam cię. Jesteś moją przyjaciółką. Nie chcę cię stracić.
-No dobrze. Ale obiecaj mi, że to się więcej nie powtórzy.
-Obiecuję. – powiedział z powagą którą rzadko u niego widać.
-A tak w ogóle to mam do ciebie prośbę. Pożyczyłbyś mi laptopa? Bo nikomu nie powiedziałam, że wyjeżdżam i pewnie się martwią.
-Tak jasne. – Federico szybkim krokiem wyszedł z pokoju i zaraz był powrotem niosąc laptopa. Położył go na stole i włączył. Logując się na skype’a coś mnie tknęło.
-Federico?
-Tak?
-Ale powiedz mi tak szczerze. Ty na serio coś do mnie czujesz?
-Violu. Kocham cię. – szczęka mi wręcz opadła. – jak przyjaciółkę. – zaczął śmiać się jak opętany. Ja czyli oszukana wzięłam poduszkę i zaczęłam go okładać lecz on nie miał zamiaru się poddać więc wziął drugą i zaczął mi oddawać. Świetnie się razem bawiliśmy gdy usłyszałam dosyć znany mi dźwięk. To skype. Ktoś do mnie dzwonił. Na początku pomyślałam, że to Angie zauważyła, że weszłam ale okazało się, że to Tomas. Podbiegłam do stołu i odebrałam.
-Cześć.
-Hej Tomas.
-Stało się coś, że nie chodzisz do Studia?
-Nie. To znaczy tak.
-To tak czy nie? Chodzi o Leóna?
-Nie. Po prostu jestem we Włoszech.
-ŻE CO ?! Jak to we Włoszech?
-No normalnie we Włoszech. Nie bój się tak bo wracam za kilka dni ale i tak raczej nie przyjdę do Studia.
-Dlaczego?
-Tata dowiedział się, że się tam uczę i zabronił mi.
-Przecież nie może. To…
-Jak widać może.
-Jak chcesz to ja z nim pogadam jak wrócicie.
-nie to tylko pogorszyłoby sprawę. A jak tam ekipa?
-No cóż. Francesca i Camila cały dzień latały po Studiu zamartwiając się co się z Toba dzieje bo nie mogły się skontaktować, Maxi znowu zakochał się w jakiejś dziewczynie, León i… a to z resztą nieważne. – wtedy usłyszałam głośny krzyk Federico.
-Futto letto! – kiedy się odwróciłam zobaczyłam Fede skaczącego na jednej nosze obok łóżka. Najprawdopodobniej się uderzył.
-Nic Ci nie jest?
-Nie nic nie przejmuj się.
-Kto to był? – zapytał Tomas.
-To Federico. Mój przyjaciel.
-Ciao! – krzyknął zza moich pleców.
-Federico nie uczyli cię, że przy damach się nie klnie? – zapytał lekko oburzony ale z żartem Tomas.
-Przepraszam. To te emocje. Uderzyłeś kiedyś małym palcem w drewno?
-Tak. Znam twój ból.
-Dobra Tomas ja muszę kończyć bo chciałam zadzwonić do Angie.
-A tak jasne. Właśnie widziałem, że była dzisiaj jakaś nieobecna. Dobra cześć. – uśmiechną się i rozłączył. Szkoda mi było bo tak dobrze mi się z nim rozmawiało. Na szczęście Angie była dostępna na skype więc zadzwoniłam.
-Violu gdzie wy jesteście? Dzwoniłam do ciebie z pięćdziesiąt razy.
-Wybacz. To dlatego, że jestem we Włoszech.
-We Włoszech?! German Cię znowu wywiózł?
-Nie to nie tak. Wyjechaliśmy tylko na tydzień.
-Ale mógłby mi powiedzieć, że wyjeżdżacie.
-Miałam do ciebie zadzwonić przed wyjazdem ale zapomniałam.
-Nic się nie stało. A kim jest ten kawaler obok Ciebie?
-To Federico.
-Ciao Federico. Io sono Angie. (Cześć Federico. Ja jestem Angie.)
-A ja Federico i mówię po hiszpańsku. Violetta mi o pani mówiła.
-Dobrze wiedzieć. Ja niestety nie mogę teraz za bardzo rozmawiać bo mam pełno dokumentów do wypełnienia. Pogadamy następnym razem. Ciao. – rozłączyła się.
-Miła osoba. – wydefiniował Federico.
-Tak i do tego jest najlepszą ciocią na świecie.
-A tak w ogóle to mam pytanie co do tego Tomasa. Co to za kropka na jego czole?
-Emm.. a właściwie to nie wiem. To chyba jakiś pieprzyk albo znamię. Nie mam pojęcia. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
-Śmiesznie to wygląda.
-Weeeeź. – jednak po chwili obydwoje się zaczęliśmy śmiać. Mimo małej sprzeczki z Fede bardzo milo spędziłam ten dzień a było mi to potrzebne po tym co się stało przez ostatnie dni. A co najbardziej mnie dziwi – Skąd Tomas i Angie znają Włoski?
_______________________________________________________
No to podsumowując: Federico kucharz, Violetta znawczyni Rzymu, wspinaczka po drabinie, tycia kłótnia, Tomas i jego kropka ;3
Tak właściwie to nwm czy zauważyliście ale chyba trzy opowiadania wrzuciłam w bliskich odstępach czasowych ale to dlatego, że były krótkie. Teraz był ok. tydzień przerwy ale w nagrodę macie trochę dłuższy... trochę (#SkromnaJa) xd 
I wyobraźcie sobie teraz ile ja musiałam naczytać się o Rzymie żeby to napisać ;o
Besooo 

2 komentarze:

  1. Super rozdział. Powinnaś chyba zmienić nazwę na moimi oczami -Angie. Bo więcej piszesz o Angie niż k Vilu. Mi to tam nie przeszkadza bo ja kocham Angie i bardzo mi się podoba jak piszesz jej oczami ;) Mam nadzieje ze next pojawi się szybko :)
    U zapraszam na mojego bloga :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah xd Tak na serio to na samym początku miałam zamiar pisać tylko o Angie ale w ostatiej chwili coś mnie tchnęło, żeby pisać też o reszcie. Dzięki za miłe słowa ;-)

    OdpowiedzUsuń