poniedziałek, 3 marca 2014

Opowiadanie cz.35


*Angie*

Rano tuż po przebudzeniu się doszłam do wniosku, że nie ma sensu dramatyzować. Mama wyjechała – to nawet dobrze. Nie będzie mi więcej robić kłopotów. German wie o moich kłamstwach – To logiczne. Od początku powinnam się z tym liczyć, że dowie się prawdy. Najbardziej szkoda mi Violetty. German zabrania jej chodzić do Studia 21. Nie rozumiem go. Co złego jest w śpiewie? Przypomina mu to o Marii. OK. Mi też, Violetcie też, mamie też, ale nikt z nas nie ma takiego dziwnego urazu. Jednak zdążyłam dobrze go poznać. Prędzej czy później złamie się i pozwoli Violi chodzić do Studia. On ma dobre serce. Wszystko co robi – robi z miłości. On chce chronić Violettę… O czym ja do licha myślę? Ehh… German. Tak naprawdę to tęsknię na nim. Ale to musi się skończyć. On jest moim szwagrem i nie chce mnie znać. Smutna prawda. Nigdy nie myślałam, że będę żałować tego, że się zakochałam. Ale to koniec. Muszę o nim zapomnieć mimo iż to nie będzie łatwe.
Po porannym rozmyślaniu czas na rzeczywistość. Poszłam do Studia. Wszystko było jak zwykle. No prawie. Kiedy miałam już wejść do pokoju nauczycielskiego, usłyszałam rozmowę Pablo i Jackie.
-Jackie nie obrażaj się już proszę.
-A co ja jestem? Maszyna do wybaczania?
-Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła?
-Ty dobrze wiesz.
-Nie zwolnię Angie.
-Więc nie mamy o czym rozmawiać.
-Ale ja nie rozumiem czemu jesteś zazdrosna
-Jak to o co? Wy coś przede mną ukrywacie. Chamsko mnie wyprosiłeś bo chciałeś sobie z nią pogadać tak?
-Angie to moja przyjaciółka. Miała osobisty problem i to jej raczej niepotrzebne, żeby wszyscy wokoło o tym wiedzieli.
-A ty musiałeś wiedzieć co? Jeśli mam mieć gwarancje, że nic was nie łączy to powiedz o czym rozmawialiście.
-Nie mogę powiedzieć. To sprawa osobista.
-Więc daj mi spokój. – po tym wyszła uderzając mnie drzwiami. Zmierzyła mnie groźnym wzrokiem i odeszła. Szczerze mówiąc aż się przestraszyłam. Jeszcze trochę zszokowana weszłam do pokoju.
-Słyszałaś wszystko prawda? – zapytał Pablo.
-Wszyściutko.
-Nie wiem o co jej chodzi. Przecież my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic nas już nie łączy prawda?
-No t tak. Prawda. – zająknęłam się.
-No właśnie. A na Jackie mi zależy. Sam już nie wiem co robić. – po tych słowach wyszedł ze smutną miną. Ja zabrałam dziennik i zrobiłam to samo. Jednak zaskoczyła mnie ich rozmowa. Czy ich coś łączy? A może są razem? Ej zaraz! Czy ja jestem zazdrosna? Nie no wątpię. Pablo jest moim przyjacielem nic więcej. Po prostu się o niemo martwię. Nic więcej. Nic a nic.

*Violetta*

-A to jest twój pokój. – Federico otworzył drzwi do przytulnego pokoju na piętrze. – w sumie to nie centrum atrakcji w Rzymie ale mieszkać się da. – powiedział z uśmiechem.
-Hahah ty zawsze masz taki dobry humor?
-Prawie. Życie nie zawsze jest tęczą.
-Uwierz mi wiem coś o tym.
-A stało się coś? Jak chcesz to mi powiedz.
-Stało się i to wiele ale jestem trochę zmęczona.
-Jak powiesz to może lepiej się poczujesz.
-Mi się wydaje czy jesteś strasznie ciekawski?
-Od zawsze na zawsze. To moja wada i zaleta. Nawet nie wiesz jak z takimi cechami czasami jest dziwnie.
-No nie wiem. Jeśli tak bardzo chcesz to możemy ewentualnie pogadać jutro. A tak w ogóle to gdzie mogę dać rzeczy?
-Violu. Za tobą jest szafa.
-Aaa rzeczywiście. Ślepa ja.
-Hahahaha! Jak byś miała jakieś pytania to jestem w pokoju obok.
-Jasne.
-Lepiej porządnie się wyśpij bo jutro idziemy zwiedzać.
-No jak bym śmiała zapomnieć.
-No nie da się. W końcu będziesz miała ze sobą najlepszego przewodnika.
-I jakże skromnego. – chłopak uśmiechnął się serdecznie i wyszedł. Nie pamiętam, żebym kogoś tak szybko polubiła. Może to Włosi tak działają? Może gdzieś głęboko w głowie mam jakieś miłe wspomnienia z nim? Z resztą to nie ważne. Fajnie, że będzie mnie oprowadzał. Lepiej się poznamy i w ogóle. Szybko rozpakowałam swoje rzeczy i poszłam spać. Może nie była jakoś bardzo późno ale byłam zmęczona ostatnimi zdarzeniami.

*Federico*

Kiedy mama mi powiedziała, że German i Violetta przyjeżdżają bardzo się ucieszyłem. Mam świetną pamięć więc pamiętam ich wręcz idealnie. No dobrze idealnie może nie ale bardzo dobrze. German jest spoko facetem. Pamiętam jeszcze jak nieraz się z nim drażniłem jak byłem małym chłopcem. Obiecałem mamie, że oprowadzę Violettę po Rzymie. Dla mnie to sama przyjemność. To miasto jest piękne i uwielbiam po nim spacerować. W dodatku będzie ze mną Violetta więc powspominamy dawne czasy o ile ona jeszcze to pamięta. Leżałem na łóżku w swoim pokoju obmyślając co zwiedzić z Violettą gdy usłyszałem otwierane drzwi i obcy głos. To nie mógł być nikt inny niż nasi goście. Zerwałem się z łóżka i wręcz zbiegłem po schodach. Na szczęście chyba nie zauważyli mojego pośpiechu bo byłoby to trochę dziwne. Co oni bo sobie o mnie pomyśleli? Kiedy przed nimi stanąłem myślałem, że oczy mi wyjdą z orbit. Pamiętałem małą, chudziutką i nieśmiałą Violę, a przede mną stała piękna i wysoka lecz trochę niższa ode mnie dziewczyna. Wyglądała ślicznie. Na pierwszy rzut oka nie mogłem uwierzyć, że to ona. Uśmiechnąłem się i przywitałem.
-Buongiorno! (dzień dobry)
 -Witaj Federico. Pamiętasz jeszcze Violette?
-Ależ oczywiście! Trudno nie pamiętać osoby która wrzuciła mnie mnie do kałuży 11 lat temu.
-Naprawdę tak było?
-Nie ale jakoś tak mi się powiedziało. – no bo klasycznie musiałem palnąć coś głupiego. Żeby uniknąć nakręcania moich dziwnych wypowiedzeń zmieniłem temat.
-Odprowadzić Cię do twojego pokoju Vilu?
-Tak, dzięki. – Violetta miała piękny uśmiech. Pomogłem wynieść jej walizki na piętro a później do jej pokoju. Nie mieszkamy jakoś bogate ale też nie biednie lecz jednak trochę dziwnie się czułem. German jest bogaczem i Viola pewnie jest przyzwyczajona do luksusów. Trochę nieśmiało lecz z uśmiechem wprowadziłem ją do pokoju. Mój dziwny uśmiech musiał się rzucać w oczy bo Violetta zapytała czy zawsze jestem taki wesoły. Bogu dzięki trochę się ogarnąłem i zacząłem gadać z sensem. Chwilę z nią rozmawiałem. Najwyraźniej w Buenos Aires miała jakieś kłopoty. Chciałem jakoś z niej wyciągnąć o co chodzi ale jak zwykle wyszedłem na jakiegoś  idiotę. Już dawno przy dziewczynie się tak nie stresowałem. Zwykle idzie jak spłatka. Dobrze wiem, że w szkole mam kilka adoratorek. Nie żebym narzekał to całkiem miłe. Pożegnałem się z Violą i wyszedłem. Ciekawe czy taka dziewczyna jak ona umówiłaby się ze mną. No nie wiem. A co jeśli ona kogoś ma? Na razie nie ryzykuję. Zbadam sytuację i zobaczę jak to będzie. Dla niej pewnie jestem tylko przyjacielem z przed lat.
_______________________________________________________
Uuuuu... myślicie, że będzie wielki Come Back Pangie ? ;D W sumie to nawet ja nie wiem. Co do tej pokręconej głowy mi jeszcze przyjdzie sam Bóg wie ;p
No i jeszcze dalej jest Feduś c'nie? Wiem, że go kochacie. Ja też  
A jakby Fedeletta była ? No wszystko może się zdażyć.
Hasta la proxima ;* /Pala

4 komentarze:

  1. Fajny blog <3
    Violetta ;3
    Zapraszam do mnie : http://sweet-pen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero teraz znalazłam twojego bloga ale bardzo mi się spodobał. Super rozdział czekam na neta :)
    Zapraszam na mojego bloga o germangie - german-angie-germangie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :>
      Jak znajdę trochę czasu to chętnie zajrzę :D

      Usuń