środa, 9 kwietnia 2014

Opowiadanie cz.41


*Federico*

To już ten dzień. Dzisiaj jadę razem z Violettą i Germanem do Buenos Aires. Nie potrafię powiedzieć który dzień jest dla mnie piękniejszy. Wczorajszy w którym występowałem razem z Tiziano czy dzisiejszy w którym pojadę do Argentyny. Niestety lecimy dopiero po południu dlatego zaraz po przyjeździe nie będę mógł iść do Studia 21. Ale ma to i swoje plusy. W końcu będą aż trzy mega szczęśliwe dni pod rząd. Ostatnio zachowuję się jak dzieciak który dostał worek pełny cukierków. Ale jak mi się dziwić? Czuję się jak w czepku urodzony. Ostatnimi dni wszystko mi wychodzi. Może to wszystko nieszczęśliwe co działo się wcześniej było przygotowaniem do tego co dzieje się teraz? Nie wiem… I jeszcze Violetta. Co by teraz było gdyby nie ona? Bo to głównie dzięki niej teraz jest jak jest.
-Federico! Przypalasz kotlety! – wołanie mojej mamy wyrwało mnie z przemyśleń. Całkiem zapomniałem o tym, że przez cały ten czas stałem w kuchni przy kuchence opiekając kotlety mielone na obiad.
-O mój Boże. Przepraszam. Zamyśliłem się. – szybko zdjąłem z patelni już czarnego kotleta.
-Cieszysz się z wyjazdu prawda? – mama bezbłędnie odgadła moje myśli.
-I to bardzo.
-Federico możesz mi coś obiecać?
-Tak, jasne. Ale o co chodzi? Stało się coś?
-Obiecaj, że nie zapomnisz o swojej ojczyźnie, rodzinie i wrócisz tutaj.
-Mamo oczywiście, że wrócę.
-Będę tęsknić. – do jej oczy zaczęły napływać łzy. Z tego wszystkiego myślałem, że też się rozpłaczę. Bez wahania przytuliłem moją mamę. Mógłbym tak bez końca gdy przypomniałem sobie o bardzo istotnej rzeczy…
-Kotlety! – odskoczyłem od mamy i zdjąłem z patelni kolejny spalony kawałek mięsa.
-Jak widać dziś jemy na bogato. – zaśmiał się German wchodząc do kuchni.
-To ja może zamówię pizze bo z tymi kotletami coś chyba nie wyjdzie. – odparła mama i wyszła biorąc ze sobą telefon. Pół godziny później dostawca przywiózł nasz obiad. Na szczęście wszystkim smakowało. Z resztą nawet się nie dziwię. W końcu to oryginalna włoska pizza. Po zaledwie dwóch godzinach nadszedł czas na wyjazd. Walizki spakowaliśmy do bagażnika taksówki i zostało tylko się pożegnać. Oczywiście nie obeszło się bez łez. Wsiedliśmy do taksówki. Odjeżdżając usłyszałem jeszcze wołanie.
-Nie zapomnij o obietnicy…! – w myślach odpowiedziałem tylko „obiecuję”.

Niestety na drodze czekały na nas straszne korki. Prawie spóźniliśmy się na samolot. Na szczęście lub nieszczęście okazało się, że lot będzie opóźniony. Siedzieliśmy na lotnisku gdzie był straszny tłok. Po jakimś czasie aż rozbolała mnie głowa. Razem z Violettą wyszliśmy na zewnątrz. Chłodne powietrze dobrze na mnie podziałało. Ból szybko minął. Violetta już miała wracać kiedy ją zatrzymałem.
-Ej a może pośpiewamy sobie. Tak cicho tutaj.
-Weź się nie wygłupiaj. Zaraz samolot nam odleci i co?
-przecież twój tata po na przyjdzie. No chodź. – wyjąłem gitarę z futerału i zacząłem grać piosenkę o tytule „Hoy somos mas”. Jej tekst znalazłem przypadkowo w torbie Violetty. Nie wiem co mnie natchnęło na zaśpiewanie jej. Może to dlatego, że ona opisywała to co teraz czuję. To co się dzieje to tak jakby rozpoczyna nowy rozdział w moim życiu. Kiedy tak śpiewaliśmy podeszła do nas starsza kobieta ubrana w długą suknie i owinięta kolorowymi chustami.
-Witajcie dzieci. Chcecie może poznać przyszłość?
-Nie, nie. Dziękujemy. – wypaliła Violetta.
-Ja chętnie! – Violetta tylko spojrzała na mnie jak na wariata który właśnie dostał ataku.
-Tak więc chodź za mną chłopcze. – wolnym krokiem kobieta zaprowadziła mnie to malutkiego namiotu jeśli namiotem można to było nazwać.
-Aby zacząć potrzebuję nasilenia mocy w czym może mi pomóc obecność metalu z którego wykonuje się monety. Im więcej tym wróżba będzie dokładniejsza. -Lekko pachnąłem śmiechem i wyciągnąłem z kieszeni 3 euro i podałem „wróżce”.
-Hmm… może to wystarczy. – wróżka zamknęła oczy i skupiła się na swojej magicznej kuli. – Oo widzę coś. To dziewczyna. Tak, tak. Piękna dziewczyna z blond włosami…
-A coś więcej?
-Za mało metalu chłopcze. Albo szybciutko wykładasz na stół albo wynocha.
-W takim razie dowidzenia. – uśmiechnąłem się po czym wyszedłem z pseudo namiotu kobiety. Przez cały czas kiedy byłem w tajemniczym pomieszczeniu próbowałem powstrzymać śmiech. Kiedy wyszedłem wybuchłem. Violetta patrząc na mnie tylko przyłączyła się do mojego napadu.
-Ale ty wiesz, że ona tylko chciała wyciągnąć od ciebie pieniądze, prawda?
-Wiem to bardzo dobrze. Po prostu byłem ciekawy co wymyśli.
-No i co ciekawego ci opowiedziała?
-Że spotkam blond-włosą dziewczynę.
-I tyle?
-I tyle. Stwierdziła, e dałem za mało metalu który w magiczny sposób pomaga jej w przewidywaniu przyszłości. – na te słowa Violetta ponownie dostała ataku śmiechu. Nasze śmiechy przerwał jednak German.
-Chodźcie już. Samolot zaraz odlatuje. – zebraliśmy swoje manatki i wręcz pobiegliśmy do samolotu. Dzięki naszemu tępu byliśmy kilka minut wcześniej. Spokojnie zajęliśmy swoje miejsca. Zaledwie kilka minut później samolot wystartował. Trochę się bałem jak zwykle ale nie było tak źle. Podczas lotu nie nudziłem się. Prawie całą drogę przegadałem z Violettą.
-Ej ale pamiętaj, że teraz ty będziesz moim przewodnikiem.
-A co ja jestem?
-Argentynką. Innej nie znam więc zostajesz mi tylko ty.
-Tobie to nie za dobrze?
-Ja się z tobą męczyłem więc teraz twoja kolej.
-Dimenticate (zapomnij).
-HA! A jednak znasz włoski! – prawie wykrzyczałem.
-Słowa które znam można policzyć na palcach. To tylko tyle co załapałam od mojej przyjaciółki.
-Tej Ludmiły?
-Nie. Od Franceski.
-A właśnie. Miałaś mi powiedzieć coś o tej Ludmile.
-A co ona cię tak interesuje co? – zauważyłem, że Vilu ma jakieś dziwne podejrzenia więc wszystko zacząłem prostować.
-No bo mówiłaś coś o niej i tak jakoś…
-Dobra nie tłumacz się już. No to dziewczyna ze Studia 21. Diva i w ogóle… Strasznie się wywyższa, a innych poniża. Nie wiem czemu to robi. Jest nieznośna.
-A może ona ma jakiś problem czy coś i tak się zachowuje. Na świecie są różni ludzie.
-Mi się wydaje czy ty jej bronisz?
-Co? Nie. Nawet jej nie znam.
-Ale uwierz mi. Poznasz. Nie zdziw się jeśli zmienisz zdanie.
-Okeeey… - trochę nie rozumiałem Violetty. Przecież dla każdego trzeba okazać trochę zrozumienia. A może ona rzeczywiście jest taka… zła? Wątpię żeby Viola mnie okłamywała. Osoba jaką jest Ludmiła zaciekawiła mnie. Chciałbym ją poznać.

*Violetta*

Po długim locie samolotem w końcu wylądowaliśmy w Buenos Aires. Był już późny wieczór jednak czułam jakbym wszystko widziała. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Mimo świetnie spędzonego czasu z Federico, stęskniłam się za przyjaciółmi i za Angie. Tak naprawdę nie wiem czy prędko ich zobaczę. Powrót tutaj wiązał się przecież z ponownym więzieniem. Tata chyba nigdy się nie zmieni. Chociaż może i pozwoli mi przywitać się ze znajomymi. Przed wyjazdem nawet się nie pożegnałam. Oby nie mieli mi tego za złe. Albo może wyjdę do Studia z pretekstem, że chce odprowadzić Federico. Już sama nie wiem co robić. Kiedy weszliśmy do domu przywitała nas Olga.
-O już jesteście. Violciu ale się stęskniłam. Nie było was prawie tydzień. Przez ten czas upiekłam ci 10 tortów czekoladowych i jeszcze jeden truskawkowy. Pewnie jesteś zmęczona. Zrobić ci kakao?
-Nie Olgo. Nic nie chcę.
-To ja poproszę. – powiedział ucieszony jak małe dziecko Federico.
-A kim jest ten kawaler?
-Jestem Federico. Miło mi panią poznać. – wyciągnął rękę do gosposi. Ona odwzajemniła gest dziwnie przyglądając się mojemu przyjacielowi.
-Ehh… mogliście uprzedzić, że będą goście. Przygotowałabym posłanie. Poczekaj chłopcze. Zaraz się tym zajmę.
-Dziękuję. – nie wiem czemu ale Oldze chyba Fede nie przypadł do gustu. Jakoś tak chłodno na niego patrzyła co jest dziwne. Olgita którą znam zawsze była milutka dla wszystkich. No prawie wszystkich. Z Ramallo to różnie jest. Federico zaczekał w salonie, aż Olga przygotuje pokój a ja poszłam do siebie. Rzuciwszy walizki w kąt pokoju upadłam na lóżko i zasnęłam.
_______________________________________________________
Pisałam, że rozdział będzie za tydzień - wstawiłam prawie za 2 (#OnlyPala) ;-; 
Jakoś tak natchnienia nie miałam i ciężko mi się pisało więc krótkie no... 
Bład-włosa piękność? Nie, nikt nie wie o kogo chodzi xdd Ale ciekawe o co Oldze chodzi c'nie? :/ 
Kolejny rozdział postaram się napisać jak najszybciej chociaż nic nie obiecuję. 
Besoo <3 /Pala

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz