Opowiadanie cz.15
*Violetta*
Obudziłam się rano i okazało się, że zaspałam. Na szczęście
nie dużo bo tylko 20 minut. Ubrałam się i zbiegłam na dół. Stół był nakryty ale
nietknięty. Angie ani tata też jeszcze nie zeszli. Poszłam szybko do pokoju
Angie… ale nie zastałam jej tam. Pomyślałam, że może tata ją wyrzucił czy coś.
Bez zastanowienia poszłam do jego pokoju. On jeszcze spał, a obok niego leżała
Angie. To był taki słodki widok. Angie wtulona w ramię mojego taty. No nie
mogłam się napatrzeć. Nagle zadzwonił budzik taty. Szybko zamknęłam drzwi i
zeszłam na śniadanie. Zastanawiało mnie tylko, czemu mi nie powiedzieli, że są
razem. Ale mniejsza z tym. Za chwile doszła Angie i jeszcze zanim przyszedł
tata wyszłyśmy do Studia. A jak tam ćwiczenie Pabla ? Co po pierwsze to muszę
powiedzieć, że na szczęście spokojnie. Dobrze, że Livi jest z nami w ćwiczeniu.
Nasza piosenka ? No cóż, z tym gorzej. Po kilku dniach mamy dopiero zwrotkę i
refren w którym i tak coś mi nie leży. Piosenka jest ooo.. właściwie niczym.
Tekst nie składa się w całość. Ale co poradzić ? Bo o czym mamy pisać ? Miłość
odpada. Przyjaźń.. ehh.. no w sumie dziwnie by mi było no bo Tomas.. o muzyce ?
Nic nie chciało przyjść do głowy. Doszłam w końcu do Studia. Najpierw zajęcia z
Beto, potem taniec z Gregorio. Ostatnio zrobił się jeszcze bardziej
upierdliwszy niż zwykle. Później próba z Tomasem i Livi. Przyszłam do Sali i
Tomas już czekał.
-Hej. Nie ma jeszcze Livi ?
-Nie.
-A to pójdę zaczekać na korytarzu.
-Nie Violetta poczekaj ! Albo mi się wydaje, albo ty mnie
unikasz.
-Co ?! Nie. Czemu niby ?
-Odniosłem takie wrażenie. Mogę mieć prośbę ?
-Jasne.
-Pomożesz mi wnieść te instrumenty do schowka ? – zapytał
wskazując na kilka gitar, syntezator, saksofon, dwie pary skrzypiec i bęben.
Rzecz jasna pomogłam mu. Już praktycznie skończyliśmy. Zostało już tylko wnieść
bęben i koniec. Niestety był ciężki i musieliśmy go wnieść razem. Wchodząc
zawadziłam torebką o klamkę i…. zatrzasnęliśmy się. Zaczęliśmy bić w drzwi,
żeby ktoś nas wypuścił. Minęło tak już 15 minut. Trochę dziwne, że Livi jeszcze
nie ma.
-Tomas masz może jakiś pomysł ?
-Nic. Pustka w głowie. – nastąpiła chwila ciszy.
-Violetto ja muszę Ci coś powiedzieć.
-Co się stało ? Wyglądasz na zmartwionego.
-Widzisz, chociaż starałem się, nie mogę już dłużej patrzeć
z daleka. Moje oczy nie mogą ukryć tego sekretu. Violetta ja nie potrafię o
tobie zapomnieć. Jesteś dal mnie zbyt ważna i wiem, że ja też nie jestem Ci
obojętny. – wtedy coś we mnie drgnęło.
-Tomas, wiesz przecież, że to się nie uda skoro i tak co
chwilę się ranimy. Ja jestem teraz z Leónem. Wybacz mi.
-Póki co bądźmy po prostu przyjaciółmi.
-Ja nie wiem czy będę potrafił. Ale dobrze. – przytuliliśmy
się i wtedy drzwi się otworzyły. To była Livi.
-Nooo ! tu jesteście. A ja was szukam po całym Studiu i
nawet w Resto byłam. A i przeszkodziłam wam w czymś ?
-Nie, skądże. Yyy.. słuchajcie późno już ja muszę iść bo
tata zacznie coś podejrzewać. Pa! – wyszłam szybko ze szkoły i do domu
przyszłam akurat na obiad. Było po prostu pyszne. Potem jeszcze miałam lekcję
fizyki i historii z Angie. Korciło mnie żeby zapytać o co chodzi z tatą ale
nie. Powstrzymałam się. Lekcja strasznie nam się przedłużyła bo przy okazji
poplotkowałyśmy. Angie jest kochana. Już powoli robił się wieczór a ja usiadłam
na łóżku i zaczęłam pisać w pamiętniku. Głównie o Tomasie. Nie wiem czemu ale
jak zaczął mówić to coś co mówił wpłynęło do mojej głowy. Sama nie wiem co.
Byłam tylko pewna, że muszę sobie to przypomnieć.
*Tomas*
Gdy Violetta poszła do domu postanowiliśmy z Livi jeszcze
poćwiczyć ale nie mogłem się skupić. Siedziała mi w głowie Viola. Ale cieszę
się, że powiedziałem jej wszystko. Zrobiło mi się lżej na duszy. Przerwałem
próbę i poszedłem do domu. Do końca dni nie robiłem nic pożytecznego. Agus
chciała się ze mną pobawić ale jakoś nie miałem humoru. Pod wieczór zacząłem
myśleć o mojej rozmowie z Violettą. Wręcz miałem ją
przed oczami. Myślałem o tym co jej powiedziałem. Sam nie wiem czemu ale zacząłem sobie te słowa nucił. To chyba Viola tak na mnie wpływa. Ona jest moją muzyką. Ale te słowa. Brzmiały całkiem rytmicznie i wyrażały to co czuję. Wziąłem gitarę i zacząłem grać. Po około godzinie skończyłem piosenkę. Zatytułowałem ją „verte de lejos”. Myślę, że pasuje. Przecież możemy to zaśpiewać na zajęciach u Pabla. Poprzednia piosenka jest do bani. Miałem zadzwonić do Violetty ale zrezygnowałem. Powiem jej w Studiu. Z dobrym humorem poszedłem zrobić sobie kolację.
przed oczami. Myślałem o tym co jej powiedziałem. Sam nie wiem czemu ale zacząłem sobie te słowa nucił. To chyba Viola tak na mnie wpływa. Ona jest moją muzyką. Ale te słowa. Brzmiały całkiem rytmicznie i wyrażały to co czuję. Wziąłem gitarę i zacząłem grać. Po około godzinie skończyłem piosenkę. Zatytułowałem ją „verte de lejos”. Myślę, że pasuje. Przecież możemy to zaśpiewać na zajęciach u Pabla. Poprzednia piosenka jest do bani. Miałem zadzwonić do Violetty ale zrezygnowałem. Powiem jej w Studiu. Z dobrym humorem poszedłem zrobić sobie kolację.
__________________________________________________________
Zauważyłam, że ja dosyć mało piszę o Violetcie i w ogóle. Poprawie się obiecuję /Pala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz