Opowiadanie cz.6
*German*
Od rana nie mogłem przestać myśleć o Angie. Próbowałem już
nieraz powiedzieć jej co czuje, lecz zawsze kończyło się to niepowodzeniem. A
co jeśli ona się wystraszy i odejdzie. Nie wytrzymam jeśli nie będę mógł jej
widzieć. A Jade… no cóż. Ja już nic do niej nie czułem. Zrozumiałem, że to
tylko zauroczenie. Zerwałbym z nią ale ja po prostu nie lubię ranić ludzi. A
Angie. No właśnie. Postanowiłem w końcu przełamać lody i powiedzieć jej
wszystko i nie poddam się łatwo. Postanowiłem zadzwonić i spotkać się z nią.
-Tak. Stało się coś ?
-Nie. Znaczy tak. Yyy… nie. Po prostu chcę z tobą
porozmawiać.
-Ale tak teraz ?
-Nie. Za jakieś pół godziny w parku obok tej kawiarni
niedaleko domu.
-Dobrze.
-Dziękuję.. cześć.
Stresowałem się przed samą rozmową przez telefon więc
co będzie gdy będę chciał jej powiedzieć co czuję. W drodze do parku wstąpiłem
do kwiaciarni po bukiet. Chciałem z Angie jeszcze iść na kawę. Może atmosfera
by trochę ze mnie zeszła. Doszedłem już do parku. Byłem 10 minut przed czasem
więc wsiadłem na ławce. Kilka minut później zauważyłem Angie idącą w moją
stronę. Automatycznie się uśmiechnąłem. Przechodziła już przez ulicę gdy nagle
poślizgnęła się i jeden z samochodów ją potrącił. Wpadłem w panikę. Rzuciłem
bukiet na ziemię i pobiegłem w stronę Angie. To było straszne. Była
nieprzytomna i najwyraźniej uderzyła głową w beton gdyż zauważyłem jak czerwona, gęsta ciesz płynie małym strumyczkiem po asfalcie. Na
ramieniu również miała ranę. Podniosłem ją do pozycji siedzącej i zadzwoniłem po
pogotowie. Pojawili się bardzo szybko gdyż szpital był niedaleko. Chciałem wsiąść
z nią do karetki lecz nie mogłem. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do
szpitala. _______________________________________________________
Dziś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz