Opowiadanie cz.8
*Angie*
Gdy się ocknęłam byłam w jakimś pomieszczeniu. Leżałam na
łóżku ortopedycznym, a koło mnie siedział German.
-German ? Co się dzieje ? Gdzie ja jestem ?
-Angie ! Uchh.. na szczęście nie masz amnezji. Poczekaj
chwilę pójdę po lekarza.
-Co ? jakiego lekarza ? Co się w ogóle stało ? –
najwyraźniej mnie nie usłyszał, ponieważ wyszedł. Po chwili przyszedł lekarz,
który zaczął mnie badać. Zrozumiałam wtedy, że jestem w szpitalu. Kiedy pan
doktor skończył badania kazał Germanowi wszystko mi wyjaśnić. Ucieszyłam się na
tę wiadomość bo kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.
-Widzisz Angie, poprosiłem Cię żeby się spotkać i
porozmawiać, a gdy przechodziłaś przez ulicę poślizgnęłaś się i potrąciło Cię
auto. – teraz zaczęło wszystko do mnie wracać. No ale zaraz co on mi chciał
powiedzieć ? Nie mogłam wytrzymać i spytałam.
-Ach, rzeczywiście. German ? A co tak właściwie chciałeś mi
powiedzieć ?
-Teraz to nieważne. Cieszę się, że już nic Ci nie jest. - Doskonale widziałam po jego wyrazie twarzy, że to było ważne ale skoro nie chciał mi powiedzieć to trudno.
-A tak w ogóle to kiedy mnie wypuszczą ?
-Jutro nastawią Ci bark i będziesz mogła wyjść po południu.
Jeśli chcesz przyjadę po Ciebie.
-To miłe ale nie trzeba.
-Nie chcę żebyś szła taki kawał drogi pieszo. Dodatkowo
czuję się winny przez to co się stało.
-Dobrze. I dziękuje Ci. – wtedy schylił się i pocałował mnie
w policzek. Ogólnie to miłe, że siedział tu tyle czasu. Może on czuje do mnie
coś więcej? A co czuję ja?
Następnego dnia przyszedł kręgarz i nastawił mi bark. Trochę
bolało ale lepsze to niż chodzić z cały czas bolącym, wybitym barkiem. Lekarz
kazał mi tylko uważać na lewe ramię i nie nadwyrężać go. Po południu mogłam już
wyjść ze szpitala. Na zewnątrz już czekał na mnie German. Kiedy wyszłam i go
zobaczyłam, uśmiechnęłam się. Sama nie wiem czemu ale miałam ochotę go
przytulić. Na szczęście powstrzymałam się.
-Cześć.
-Hej Angie. Jak się czujesz ?
-Trochę boli mnie głowa ale tak ogólnie to jest dobrze.
-Cieszę się. Pomóc ci wsiąść ?
-Nie, nie trzeba. Bark mnie już praktycznie nie boli.
-Przepraszam.
-Nie, nie przepraszaj i dziękuje. Za wszystko. – uśmiechnęłam
się i wsiedliśmy do samochodu. Droga była krótka więc nie było zbyt dużo czasu
na rozmowę. Gdy weszłam do domu oczywiście Olga mnie dopadła.
-Oj Angie, Angie ! Już jesteś ! Jak się czujesz ? Zaparzyć
Ci kawy ? A może herbaty ? Lód na ramię ? Chociaż poczekaj. Co chcesz do
jedzenia ? Ale się o Ciebie bałam ! – pewnie by nie skończyła gdybym jej nie
przerwała.
-Hahah ! Olgo nic mi nie jest. Nic nie potrzebuje. Pójdę
tylko odpocząć kilka minut w swoim pokoju i starczy. – Jak powiedziałam tak
zrobiłam. Violetta najwyraźniej była w Studiu. Z tego co wiem to ma dziś
pokazać z zespołem piosenkę Pablowi. Gdy sobie odpoczęłam zauważyłam, że Viola
za 10 minut kończy zajęcia, więc postanowiłam iść ją odebrać i przy okazji
poprosić Pabla i zwolnienie. Po kilku minutach byłam już przed Studiem.
Zobaczyłam przygnębioną Violettę wychodzącą ze szkoły. Jednak jak mnie zobaczył
to się uśmiechnęła.
-Też się cieszę. A co się stało ? Jade znowu Ci dokuczała ?
-Nie. Po prostu się za tobą stęskniłam.
-Ale nie o to mi chodzi. Widziałam przed chwilą jak byłaś
strasznie smutna.
-Nieważne Angie. Jestem po prostu zła na siebie. Nie chcę o
tym teraz rozmawiać.
-Dobrze. Poczekaj chwilę muszę porozmawiać z Pablem.
-Ok. Czekam ! – poszłam więc do pokoju nauczycielskiego i na
całe szczęście zastałam tam Pabla.
-Angie ! Nareszcie wypuścili Cię ze szpitala. Jak się
czujesz ?
-Dobrze ale muszę Cię prosić o zwolnienie na dwa dni.
-Jasne. Świat się nie zawali jak nie będzie Cię dwa dni.
-Dziękuje, jesteś kochany.
-A teraz ja mam pytanie...
-Kiedy zamierzasz powiedzieć Violi i Germanowi prawdę ? – w
tym momencie usłyszałam glos zza drzwi.
-Jaką prawdę ?! – okazało się, że to Violetta. Weszła do
pokoju.
-Angie co ty przede mną ukrywasz ?
-Violu to nie tak, bo…
-Nie Angie dosyć. Myślałam, że ten dzień nie może być
gorszy. Dziękuje bardzo ! – wtedy wybiegła.
-Pablo co ja teraz mam zrobić ?
-Powiedzieć prawdę na przykład.
-Chyba oszalałam ale masz rację. Violetta zaczekaj ! – nie
udało mi się jej jednak dogonić. Przed domem zatrzymałam się. Musiałam się
zastanowić jak jej to wszystko powiedzieć. Wycofałam się i poszłam w stronę
parku. Nie wiem ile czasu tak chodziłam, ale jestem pewna, że nic nie
wymyśliłam. Postanowiłam iść na spontan. Co będzie to będzie. Wieczorem weszłam
do Violetty do pokoju.
-Vilu możemy porozmawiać ?
-Nie.
-Chcę Ci powiedzieć całą prawdę. Uwierz to dla mnie też nie
jest łatwe.
-Dobra wejdź.
-Dziękuje. Więc jak już mówiłam to nie takie proste i proszę
żebyś mnie zrozumiała. Ja… ja jestem twoją ciocią.
_______________________________________________________
A więc ja jak to ja utrzymuje was w niepewności ;D Też was kocham ;* Jesteście ciekawi jak Viola zareaguje? ;p /Pala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz